Normalnie… daj takiemu hasło do edycji bloga, to zaraz będzie sprostowania wypisywał… *^v^* Robert wstał dziś rano przede mną, przeczytał wczorajszego posta i uznał, że nie do końca wszystko się zgadza, więc zrobił erratę dla porządku, proszę bardzo:
Moja małżonka nie przykłada wystarczającej wagi do spraw związanych z pociągami jak widzę :-). Dlatego sprostowanie wydaje się konieczne. Niemniej uprzedzam, że wdam się trochę w szczegóły :-). Zacznijmy od samych Shinkansenów:
Shinkansen Kodama linii Tokaido którym wracaliśmy do Tokio różnił się od tego, którym jechaliśmy do Kioto. Do Kioto trafił nam się nowszy pociąg serii 700, czyli taka właśnie “kaczucha”, natomiast z Kioto jechaliśmy starą 300-tką. O szczegółach technicznych obu składów można poczytać w Wikipedii pod linkami więc tych informacji przepisywał nie będę bo też i znawcą nie jestem. Dość powiedzieć, że 300-tka jest wolniejsza (ma mniejszą prędkość operacyjną), ale na linii Kodama i tak pociągi jeżdżą z prędkością stałą – 270km/h. 300-tka też wolniej się rozpędza, ale… trudno zauważyć, bo i tak zapiera dech w piersi. W środku są owe pociągi w zasadzie identyczne, niemniej 300-tka jest nieco mniej komfortowa – do Kioto jechało się płynnie i w idealnym klimacie, do Tokio było trochę duszno oraz zdecydowanie bardzie szarpało. Jak podaje Wikipedia seria 700 jest wyposażona w specjalny system częściowo aktywnego zawieszenia, które jak rozumiem było odpowiedzialne za ową niesamowicie płynną jazdę. Z punktu widzenia podróżnego jest jeszcze jedna różnica – w 300-tce nie ma automatów z piciem i trzeba czekać na panią z wózeczkiem jak się chce coś kupić. I tyle. Jak już wspomniałem linki powyżej zawierają sporo szczegółowych informacji o tych pociągach a to co tu napisałem to oczywiście zaledwie wstęp do teorii podstaw – zainteresowanych zapraszam do pogłębiania wiedzy i współdzielenia mojego zachwytu nad rozwiązaniami komunikacyjnymi. A, jeszcze jedno: z tego co się orientuję shinkansenowe pociągi są napędzane w każdym albo co którymś wózku napędowym także nie ma tu w ogóle mowy o “lokomotywie” ciągnącej czy pchającej skład. Poniżej garść dodatkowych zdjęć zewnętrz i wnętrz pociągów łącznie z toaletą z 700-tki (tak, bardzo czystą, sprawną, z wodą i mydłem i w ogóle inną niż zwykle w PKP).
Na początek pociąg serii 700 opuszczający stację w Kioto (to już było):
Shinkansen serii 700 na stacji w Kioto:
Wnętrze pociągu serii 700 (w drodze do Kioto):
Umywalka (w każdej toalecie jest osobna, a tu dodatkowa duża na korytarzu):
Toaleta w 700-tce (a co – jak szaleć, to szaleć, fotografowałem co się da):
A teraz seria 300 – wjazd na stację w Kioto wraz z wejściem do środka (też już było):
Krótki filmik z tegoż z wnętrza w czasie jazdy:
I zdjęcie wnętrza:
A teraz o Ekiben – moje bento zakupione w Kioto to nie był prawdziwy ekiben, czyli takie charakterystyczne dla danej stacji i przygotowane z lokalnych produktów. Takie są mniej więcej dwa razy droższe (700-1000JPY) i większe (a ja nie byłem aż tak głodny). Ekiben to kolejny temat, który zasługuje na osobne rozwinięcie i chyba lepiej (a na pewno łatwiej :-)) odesłać zainteresowane osoby do dokładniejszego tekstu, jak na przykład ten artykuł (po angielsku). Mam nadzieję, że przy następnej wizycie w Japonii pojeździmy więcej po kraju i wtedy pewnie sam coś chętnie o Ekiben napiszę, jeśli tradycja, jak wieszczy Wikipedia, nie zginie. Ale, ale – zdaje się, że takie właśnie bento dostała Marti w drodze z Tokio:
Koniec erraty :-).