W piątkowy poranek już było dawno po tajfunie. *^v^* Na niebie było jeszcze trochę chmurek, ale z każdą godziną coraz bardziej się rozpogadzało, więc założyliśmy okolicznościowe blogowe koszulki z Fumami (które namalowałam przed wyjazdem, modyfikując obrazek Grażyny Dłużniewskiej z książki Macieja Wojtyszko “Bromba i inni” *^-^*) i pojechaliśmy na wycieczkę na wyspę Miyajima, obejrzeć słynną wielką bramę stojącą w morzu.
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/351.png)
Wyprawa od początku była podszyta pechem… Jeszcze przed stacją (linia JR Sanyo) kupiliśmy na szybko onigiri i kurczaka na patyku, żeby zjeść śniadanie w pociągu. Niestety! Po pierwsze, to nie był taki pociąg, w którym można było wygodnie i niekrępująco zjeść, a po drugie, od momentu kiedy pociąg ruszył, za naszym siedzeniem zaczęło płakać dziecko. Jeśli Wam się wydaje, że kiedyś już słyszeliście bardzo głośno płaczącego niemowlaka – to źle Wam się wydaje i niczego nie słyszeliście!!! Dzieciak płakał przez całe pół godziny naszej jazdy, na wysokich rejestrach, z dodatkiem chrypki, a mnie jaką osobę wyjątkowo wrażliwą na niektóre dźwięki mało szlag nie trafił… Trzeba jednak przyznać, że matka i jej koleżanka robiły co mogły, żeby dzieciaka uspokoić i nic nie działało, a one przepraszały ludzi dookoła – pociąg był pełen, bo to linia prowadząca do przystani promowej, z której odchodzą promy na wyspę Miyajima.
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/352.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/353-1024x676.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/354.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/355-1024x614.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/356-1024x683.png)
Wysiedliśmy w Miyajimaguchi, zjedliśmy nasze śniadanie przed stacją i poszliśmy na prom, który przewiózł nas na wyspę. Wycieczka bardzo miła trwająca ok. 20 minut, na wyspę płyną dwa promy – jeden specjalnie dłuższą trasą przepływa obok słynnej bramy w wodzie, a że jest to prom należący do linii JR, to płynie się nim w ramach biletu JR Pass. Szkoda tylko, że brama była aktualnie w remoncie, co oznaczało, że była szczelnie otulona rusztowaniami i guzik było widać… Tak w ogóle, nie chciałabym wyjść na malkontenta ale… po pierwsze, na zdjęciach promocyjnych wygląda ona na sporo większą, a po drugie, wydaje się, jakby stała daleko w otwartym morzu a tak naprawdę jest bardzo blisko lądu, co tym bardziej widać kiedy jest odpływ i stoi na piachu… >< (A po trzecie, Robert zgłosił uwagę, że miała być czerwona a jest pomarańczowa… *^W^* Nie wiem, może wyblakła od słońca?… ^^*~~)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/391.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/357-1024x576.png)
Wysiedliśmy na pięknym nabrzeżu i przechodząc przez terminal zauważyliśmy… kartkę z informacją, że z powodu silnego wiatru kolejka linowa na górę nieczynna. Czyli nasza zaplanowana wycieczka właśnie się posypała, bo pojechaliśmy na Miyajimę żeby wjechać kolejką na górę i schodzić sobie spacerkiem w dół, po drodze odwiedzając różne miejsca historyczne i podziwiając piękne okoliczności przyrody… Moglibyśmy wprawdzie wejść na górę na nogach i potem zejść, ale przy 35 stopniach i prażącym słońcu nie był to dobry pomysł. Lepszym było wjechać wyciągiem na szczyt i zejść sobie na spokojnie, wspinanie się od razu odrzuciliśmy z odrazą, nie przy tej pogodzie!
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/358.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/359.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/360.png)
Ponieważ załamał się nam plan wycieczki, poszliśmy na spacer po wyspie – ultra kurort pełen turystów japońskich i zagranicznych, z milionem knajpek i sklepów z tandetnymi pamiątkami co krok! Na Miyajimie mieszkają też jelonki. Nie jest tu tak jak w Narze, gdzie można je karmić i sprzedawane są specjalne wafle dla zwierząt, wprost przeciwnie – wszędzie są informacje, żeby nie karmić jeleni, że to dzikie zwierzęta, więc żeby ich nie drażnić, unikać samców (tych z rogami) i w ogóle uważać. A ludzie co? A ludzie swoje. Matki puszczają dzieci, żeby głaskały i tuliły jelonka, a one zrobią zdjęcia… Ludzie czasami nie mają wyobraźni…
Nie no z tą tandetą to przesadzamy. Jest tam oczywiście masa takich typowo turystycznych bzdetów ale po pierwsze wiele z nich jest bardzo ładnych i na prawdę dobrej jakości, a po drugie jest w tych sklepikach też sporo produktów rękodzieła od których nie ciągnie przysłowiową “cepelią”. Natomiast rzeczywiście o ile w Narze czy na Enoshimie (gdzie przecież każdy towar trzeba wnieść niemal na plecach) ceny wydawały nam się zaskakująco podobne, jeśli nie takie same co w sklepach w Tokio czy gdzie indziej, tak na Miyajimie faktycznie odnieśliśmy wrażenie, że jednak tu są ceny “turystyczne”. Stąd chyba między innymi nasze lekkie uprzedzenie do tego skądinąnd naprawdę uroczego miejsca.
A co do jelonków jeszcze to i chyba karmione są pokątnie dość często, bo łażą za człowiekiem jak psiak jeśli tylko wydaje im się, że człowiek niesie jakieś jedzenie. No, wrodzone to to nie jest na pewno
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/361-1024x576.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/364.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/370.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/362.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/363.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/365-1024x683.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/366-1024x338.png)
Na początek dla ochłody kupiliśmy sobie lody – ja kakigoori (kruszony lód) z zieloną herbatą i mlekiem skondensowanym a Robert waniliowego w rożku. Potem weszliśmy na piwo do browaru Miyajima – moje piwo było jeszcze poprawne, ale Roberta Red Ale strasznie przechmielony!
Wygląda na to, że “crafty” wszędzie są równie “craftowe” co u nas. No co ja poradzę, prosty chłopak jestem i lubię piwa dobrze uwarzone a nie wynalazki. Takie gdzie piwowar pamiętał, że piwo robi się ze słodu przede wszystkim a nie z chmielu jak się popularnie uważa. Małe browary, lokalne receptury – to wszystko lubię. Na wynalazki jestem otwarty, ale jak dotąd zwykle są rozczarowaniem… Ale przepraszam, bo dywaguję, a my nie o tym.
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/367.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/368.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/369.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/371.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/372-1024x683.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/373.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/374.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/375-1024x585.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/376.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/377-1024x396.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/381-1024x683.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/380-1024x520.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/378-1024x683.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/379-1024x596.png)
Ponieważ odpadła nam wycieczka na szczyt góry, postanowiliśmy iść do akwarium. Spacerkiem wzdłuż innych atrakcji przeszliśmy na drugi koniec wyspy do budynku akwarium a tam okazało się, że ta nieduża ekspozycja kosztuje 1400 jenów za wstęp…. Dla porównania, ogromne kilkupiętrowe akwarium w Osace kosztuje 2000 jenów, a niewiele mniejsze w Kasai Rinkai w Tokio – 700 jenów! Tak więc, kurortowy rozbój w biały dzień, czego nienawidzę, ale co w sumie na tle cen jedzenia i tandetnych pamiątek, i w ogóle tego superturystycznego miejsca nie było zaskoczeniem. Nie bez powodu na sześć wyjazdów do Japonii pod Kaminarimon na Asakusie byłam tylko raz w 2011 i więcej nie zamierzam.
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/382.png)
Każdemu jego “turystyczna tandeta” ;-). Ale cóż, Sakana-kun to postać obok której obojętnie żadne z nas nie przejdzie!
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/383.png)
Spróbowaliśmy jeszcze bułeczki ze słynnymi ostrygami z Hiroszimy w sosie curry, bardzo smaczne!
Jak na razie są to pierwsze ostrygi które nam tak zupełnie smakowały! Ciekawe, bo spodziewałem się że pod tym ostrawym curry znikną całkiem, a tu i smak był subtelny ale bogaty, i tekstura znakomita. Trzeba dać ostrygom kolejne szansy chyba.
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/384.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/385.png)
Zdecydowaliśmy, że koniec tego “turystowania”, wracamy do Hiroszimy! Wsiedliśmy na prom, a potem w tym razem prawie pusty pociąg (było ok. 15:00, więc ludzie wciąż raczej jechali na wyspę niż ją opuszczali), i niedługo znaleźliśmy się znowu w centrum miasta. Na stacji Robert zjadł gofra z kremem brzoskwiniowym i dżemem truskawkowym, super smacznego!
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/386.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/387.png)
Resztę popołudnia spędziliśmy odwiedzając wielki Book Off Bazaar, gdzie Robert stał przy półkach z figurkami z anime i płakał, że mają tak niskie ceny a my tylko po dwie walizki… *^W^*
To że po dwie to jest nic, bo spokojnie jedną załadowałbym figurkami… Ale na te 9 dni mamy ze sobą tylko plecaki, a to dlatego że przemieszczamy się pomiędzy kilkoma hotelami a po drodze z tym wszystkim jeszcze mamy dodatkowe przystanki wycieczkowe. I nijak z Hiroszimy nie dałbym rady ciągnąć kilkunastu (tak, kilkunastu bo tyle bym kupił przy dostępnym asortymencie i cenach) figurek przez Kobe do Osaki i dalej. Musiałem dokonać bolesnych samoograniczeń. Kilka figurek trafiało do koszyka i z niego wylatywało… No serce boli. To co w Tokio na Akibie kosztowałoby po kilka tysięcy jenów tu było często po kilkaset! Ostatecznie kolekcja powiększyła się tylko o trzy – Mio, Yui i Tsumugi z K-on:
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/395.png)
Na kolację wybraliśmy miejsce o nazwie Onokomimura czyli Wioska z Okonomiyakami. Nie wiedzieliśmy tylko jednej rzeczy…
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/388-432x1024.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/394.png)
Że nie jest to jedna knajpa, tylko trzy piętra pełne różnych barów okonomi do wyboru do koloru! *^O^* Zwiedziliśmy wszystkie piętra i dopiero na trzecim znalazły się dwa wolne siedzenia w barze ええがい (a do niektórych miejsc stały kolejki oczekujących!). Zamówiłam okonomiyaki z moim ukochanym natto (fermentowaną soją), a Robert z podwójną wieprzowiną. ^^*~~
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/392.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/393.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/389.png)
![](https://fumyturystyczne.asia/wp-content/uploads/2019/08/390.png)
I już się nie dowiemy czy ten bar to był gorszy, lepszy czy średni w tym miejscu bo w sumie znaleźliśmy go losowo i nie było szans porównać. A i Google w tym miejscu nie pomoże za bardzo bo wspomniany już brak dostatecznej rozdzielczości powoduje, że Okonomimura ma wspólną, wysoką recenzję. Może i dałoby się wyłuskać gdzieś na Google Maps poszczególne z obecnych tam barów ale obawiam się, że nawet jak one tam są osobno to zadanie jest a-wykonalne. W każdym razie ważne, że nam smakowało. Zresztą obserwując “dynamikę” miejsca szybko zauważyliśmy, że ta konkretna knajpka ma swoją grupę stałych klientów, i to miejscowych emerytów. A sama obsługa stosunkowo młoda. Czyli chyba dobrze dają jeść skoro lokalesi przychodzą.
Następnego dnia rano opuszczaliśmy już Hiroszimę, więc pozostało nam wrócić do hotelu i wyspać się przed podróżą do kolejnego miejsca! *^0^*
Fumowe koszulki cudnej urody!! Wpisu nie chwalę, bo wyjdę na lizusa ;)) (oczywiście jak zwykle czytałam z wielkim zainteresowaniem, aż mąż zapytał czy nie chciałabym się wybrać do Japonii).
Bardzo dziękuję! ^^*~~ Muszę sobie wybrać inną koszulkę na drugą wersję, bo to był prototyp, żeby zobaczyć, czy ten sposób malowania się sprawdzi i nie przewidziałam, że mi się będzie na biuście rozciągać!… >o< Jak mąż pyta, to pakujcie się i przyjeżdżajcie! *^V^*
A czy tam bywa chłodniej? Ja niestety nie funkcjonuję zupełnie w upałach:-((
Oczywiście! Do tej pory byliśmy w Japonii na przełomie maja i czerwca, w lipcu, pod koniec sierpnia, we wrześniu i w październiku, temperatury były niższe, choć wilgotność tu zawsze jest wyższa nie Polsce. Sierpień jest po prostu szczytem lata, a do tego klimat zmienia i temperatury i inne zjawiska pogodowe robią się radykalniejsze. A i tak japońska koleżanka mi powiedziała, że w zeszłym roku w sierpniu było gorzej…
Bardzo dziękuję! ^^*~~ Muszę sobie wybrać inną koszulkę na drugą wersję, bo to był prototyp, żeby zobaczyć, czy ten sposób malowania się sprawdzi i nie przewidziałam, że mi się będzie na biuście rozciągać!… >o< Jak mąż pyta, to pakujcie się i przyjeżdżajcie! *^V^*