Japonia – podsumowanie

Dziś z samego rana opuszczamy Japonię, tym samym to ostatni wpis na tym blogu na jakiś czas, aż do następnej podróży. (pojawi się jeszcze tylko poradnik, jak zaplanować wyjazd do Japonii)

Wiem, że będę wyjeżdżać ze łzami w oczach.

Podobno zawsze tak jest, że przez jakiś czas turysta w Japonii jest zachłyśnięty i zachwycony wszystkim, co tu spotyka, a po pewnym czasie różne rzeczy zaczynają go irytować, robi się znudzony i chce wracać do domu. Po miesiącu pobytu nie znudziłam się ani nie zirytowałam niczym, byłam bezustannie zachwycona każdym małym szczegółem otoczenia, kultury, życia codziennego, uwielbiałam każdy posiłek, napawałam się każdym widokiem. Gdyby ktoś mi zaproponował (umożliwił), żebym natychmiast się tutaj przeprowadziła, nie zastanawiałabym się ani przez chwilę, bo odpowiada mi tu wszystko – klimat, jedzenie, kultura (zarówno to tradycyjna jak i współczesna), stosunki międzyludzkie, zasady rządzące społeczeństwem.

Wyjeżdżam z kraju, w którym w ogromnym tłumie ludzi czuję się dobrze i bezpiecznie. Gdzie mogę nieść otwartą torebkę albo telefon w tylnej kieszeni spodni, i nikt mi niczego nie ukradnie. Gdzie nie wolno palić na ulicach, więc idąc ulicą nie będę musiała się przebijać przez chmury dymu. Gdzie za kilka złotych o każdej porze dnia i nocy mogę kupić pyszny zróżnicowany ciepły lub zimny posiłek, nie wspominając o milionie automatów z napojami. Gdzie sprzedawca jest zawsze uśmiechnięty i zainteresowany pomocą kupującemu. Gdzie mogłabym wyjść na ulicę w środku dnia goła, albo w sukni ślubnej, albo dowolnie extrawagancko ubrana, i nikt mnie nie pokaże palcem ani nie powie żadnego komentarza, dzięki czemu ludzie ubierają się kolorowo i ciekawie. Gdzie jest niesamowicie wygodna rozbudowana sieć komunikacji, dzięki czemu można szybko i wygodnie dostać się do celu swojej podróży, mimo ogromu miasta i liczby jego mieszkańców. Gdzie pociągi są punktualne i zawsze wiadomo, gdzie na peronie zatrzymają się drzwi, przed którymi można się ustawić w grzecznej kolejce i nie trzeba się przepychać.

Wszystkie moje przekonania i wyobrażenia na temat Japonii, jakie wyrobiłam sobie przed przyjazdem na podstawie lektur książek i blogów, pochodzące z filmów fabularnych i anime potwierdziły się w dwójnasób, a jednocześnie każde z nich nabrało nowego wymiaru, obrosło w nowe doświadczenia i niespodziewane aspekty. Wiele rzeczy mnie zaskoczyło, powaliło na kolana, zadziwiło, wywołało uśmiech na twarzy.

Tak, Japonia ma wiele wad, bo żadne miejsce na świecie nie jest idealne i oczywiście jestem daleka od stwierdzenia, że tutaj wszystko jest lepsze od tego, co mamy w Polsce, zimne napoje zimniejsze, a gorące gorętsze od tych u nas. ~^^~ . Jeśli były takie elementy, które mi nie odpowiadały, zawsze mogłam je pominąć lub obejść.

Będzie mi brakowało wielu rzeczy. Automatów z napojami co kilka kroków, w których jest kilka rodzajów zielonej herbaty. Konbini, w których mam do wyboru różne onigiri, gotowe zestawy bento, Kitkat z zieloną herbatą, gorące nikumany na parze, napoje z witaminami, dzięki którym przez cały miesiąc nie miałam kataru. Setek małych barów, w których za kilka złotych można do późnej nocy zjeść miskę gorącego ryżu z mięskiem i miseczką zupy miso. Znakomicie zorganizowanej rozbudowanej sieci komunikacyjnej. Wielu produktów kuchennych czy toaletowych ułatwiających człowiekowi życie codzienne. Japońskiej estetyki i obyczajowości. A przede wszystkim atmosfery japońskiej ulicy, gdzie tradycja miesza się z nowoczesnością i jest to mieszanka pełna harmonii. (Nie będzie mi brakowało trzęsień ziemi, podczas których mój zwichrowany błędnik kompletnie staje na głowie… ^^)

Japonia mnie zmieniła. Jeszcze nie wiem, w jaki sposób, ale wyjeżdżam będąc innym człowiekiem, jakim byłam miesiąc temu. Inaczej patrzę na wiele spraw, nabrałam perspektywy i odwagi, których nie chciałabym stracić, a obawiam się, że po powrocie do kraju znowu zamknę się w sobie, przytłoczona rzeczywistością, która jest mi obca. Czas pokaże, jak będzie.

Wiem, że na pewno kiedyś tu wrócę. Nie wiem kiedy ani w jakim charakterze – turysty czy mieszkańca, ale zamierzam pracować nad powrotem, bo wiem, że tutaj jest moje miejsce na ziemi.