Dzisiejszego dnia w sposób nieco kombinowany pojechaliśmy do Nakano. W praktyce oznaczało to krótki spacer przesiadkowy pomiędzy stacją Aoyamaicchome (linia metra Hanzomon) a Shinanomachi (linia JR Chuo). Spacer taki prowadzi pomiędzy parkiem przy pałacu Touguu i biurach Dworu Cesarskiego a drugim parkiem Meijijingugaien otaczającym stadion narodowy i inne ważne obiekty sportowe.
Brzmi bardzo poważnie i uroczyście i parki owe na pewno są widowiskowe ale idąc między nimi widać w sumie jak wyżej tylko ulicę, mury i duuużo zielonego. Ale za to cykady tak grają, że nieomal ogłuchnąć można…
Naszym celem konkretnie był Nakano Broadway – ciąg handlowy zaczynający się na północnym wyjściu ze stacji Nakano i obejmujący trzy piętra i kilka skrzyżowanych częściowo zadaszonych uliczek. O tym miejscu pisałam już tutaj i tu, więc żeby się nie powtarzać, wrzucę garść zdjęć. Niewiele się tu zmieniło, te same sklepy i bary w tych samych miejscach, jak dwa lata temu i pięć lat temu. ^^*~~
Głównym, choć nie jedynym celem naszej wizyty na Nakano Broadway był znajdujący się tam sklep (a raczej 3 piętra sklepików pod wspólnym szyldem) – Mandarake. Marka zajmuje się obrotem dóbr związanych z anime i mangą, ale także wielu innych posiadających własny fandom. Są tu lalki (od Dolfie do Barbie i klasycznych lalek z lat 50-tych i 60-tych), kolekcjonerskie zabawki, gadżety związane z idolami popkultury (Japońskiej i nie tylko) itp. itd. Sporo tego co się tu sprzedaje to second hand, dzięki temu można trafić na tak zwane “okazje”. Wizyta w Tokio bez odwiedzenia choćby jednego Mandarake i zapolowania na figurki z ulubionych anime/mang dla fana jest nie do pomyślenia. Czyli dla mnie też. Dużo nie upolowałem, ale coś się udało. Od lewej: trochę nieostra Ayanami Rey w wersji “szkolnej” (Shin Seiki Evangelion, a w zasadzie z Petit Eva: Evangelion@School), Senjougahara Hitagi (seria Monogtari), Akiyama Mio (K-On!) i znów nieco niewyraźna ale nadal słodka Ayanami Rei (w wieku przedszkolnym – tak, to jest bardzo zabawna figurka jeśli się wie o co chodzi *^v^*). Wszystkie w wersji chibi oczywiście.
Na obiad weszliśmy do “naszej rybki”. *^v^* To taki bar, który odkryliśmy dwa lata temu na Kandzie, a jest to sieciówka znajdująca się w różnych dzielnicach miasta zwana Isomaru Suisan, poprzednie wpisy na temat tego baru znajdziecie tutaj i tutaj. Luźna atmosfera, cudowne jedzenie – świeże ryby i owoce morza, których można skosztować na surowo albo z grilla ustawionego na stołach (kuchnia przyrządza też gotowe dania). Do tych knajpek można zawsze wchodzić w ciemno (i po ciemku, bo są otwarte 24/7! ^^*~~), bywają mniejsze (jak ta w Nakano) albo większe (ta na Kandzie ma trzy piętra!), jedliśmy już w kilku z nich i zawsze było pysznie! *^V^*
Tym razem zamówiliśmy: zestaw standardowy czyli do picia highball na japońskiej wódce shochu (z wodą gazowaną i sokiem z yuzu) oraz wielki stek z ogona tuńczyka (zamawiamy go zawsze, jest niesamowicie smaczny!), a do tego dla eksperymentu kalmara do własnoręcznego ugrilowania (boski!!!), ryż smażony z jajkiem i mięsem kraba (Robert zachwycony!) i duszone bakłażany (bardzo smaczne).
[youtube https://www.youtube.com/watch?v=kkgVGRNE-cU]
Gwiazda menu – grillowany stek z ogona tuńczyka z plasterkami czosnku!!! *^O^*~~~
Pobojowisko po obiedzie. ^^*~~ (część talerzy już zniknęła, pani sprzątała na bieżąco)
A teraz widok niezwykły – w tej knajpie można było palić przy stołach! Pewnie dlatego, że ze względu na grille na każdym stole działały tam bardzo wydajne wywietrzniki.
No nie, nie dlatego albo co najmniej nie tylko dlatego. W bardzo wielu restauracjach w Japonii po prostu można palić. Nie wolno na ulicy (poza wyznaczonymi miejscami), zakazy są też zwykle w sieciowych jadłodajniach w których się zwykle stołujemy ale w restauracjach, knajpach, izakayach itp. palić można po prostu albo mają one wydzieloną strefę dla palących. HamayakiTarou należy do knajp imprezowych więc palenie dopuszczalne jest w niej niejako z definicji. Ale fakt, że tutaj jak i w wielu innych lokalach (poza tradycyjnymi izakayami gdzie wieczorami jest siwo od dymu ale to już należy niejako do stylu i tradycji) dzięki znakomitej wentylacji nie jest to problem. Lubię palić ale nie lubię jeść w dymie. Klienci obok nas palili gdy my jedliśmy – nie stanowiło to żadnego problemu. Ergo: jak się chce dopieścić klienta to z każdym problemem można sobie poradzić.
Po obiedzie kontynuowaliśmy szał zakupowy – pojechaliśmy na Shinjuku do dużej stujenówki Can★Do, która mieści się na ósmym piętrze budynku PePe Prince Hotel. Sklepu w środku Wam nie pokażę (a chciałabym, bo na serio można tam kupić PRAWIE KAŻDĄ przydatną pierdółkę do domu!), ale za to znowu zdjęcia z dzielnicy Shinjuku.
Na stacji Shinjuku był sklep z zestawami lunchowymi w pudełku (Ekiben – o takich zestawach pisaliśmy za pierwszym razem, nic się nie zmieniło *^v^*), a na wystawie można było obejrzeć kopie każdego z nich, bardzo smakowicie odwzorowane z plastiku. *^v^* (to częsta praktyka w tutejszych knajpach, na zewnątrz w gablocie stoją plastikowe wierne kopie dań podawanych w środku, ułatwia to klientowi wybór i jest wiarygodne, jeszcze nam się nie zdarzyło, żeby coś wyglądało znacząco inaczej na żywo niż na modelu!)
Na czym dzisiejsze zakupy zakończyliśmy…
uwielbiam Nakano Broadway :3 ostatnio upolowałam tam nendorida Celti ^v^ w podziemiach jest całkiem spoko sklep kosmetyczny, z przyzwoitymi cenami, a w okolicy jest duże Daiso i Donki :3 btw. uwielbiam tego steka z tuńczyka~~
A ja mam uczulenie na Donki, omijam szerokim łukiem… Tłumy pchających się Chińczyków, przejścia między półkami dla patyczaków a towar to niestety chińskie badziewie. Wiem, że w stujenówkach jest podobnie, ale jednak jakoś lepiej. ^^