Na ten dzień zaplanowaliśmy bogatą wycieczkę po okolicznych górach i atrakcjach, nawet Fuji-san wyjrzał na chwilę zza chmur i nasz pokój z widokiem zrobił się rzeczywiście “z widokiem”, ale… Jakoś nam się nie chciało! *^V^* No to po śniadaniu:
po masażu na fotelu masującym (genialna sprawa!) z widokiem na kamienny ogródek,
Akurat fotele masujące mamy w kraju w centrach handlowych. Nie tak zaawansowane zwykle ale są i często tam też korzystamy.
odpoczynku, malowaniu
oraz po kąpieli w #wannienabalkonie (*^V^*), zwiedzając po drodze sale do majonga i karaoke,
poszliśmy zagrać w pingponga!
Cięliśmy równo przez dwie godziny, chociaż w naszym wydaniu to był raczej “ping pong, tokidoki badminton“… *^w^* (ping pong, czasami badminton) Po półtorej godziny miałam już dosyć, ale mąż zagrzewał do walki okrzykami “Zapłacone? Pingponguj!!!“, więc cóż było robić… *^-^* (zapłacone za hotel, rozrywki na miejscu były w cenie pokoju)
Kiedy już się wymęczyliśmy na lewą stronę, (kto by pomyślał, że to taki eksploatujący sport!…), wróciliśmy do pokoju na kąpiel w #wannienabalkonie (*^V^*) a potem poszliśmy na basen i na lody, a Robert pograł na automatach.
Następnie była drzemka a mąż zwiedził publiczną łaźnię (ponieważ mamy #wannęnabalkonie, to nie chodziliśmy do wspólnej łaźni) i wrócił niesamowicie rozczarowany! Do tej pory bywaliśmy w takich hotelach, które miały duże łaźnie, składające się z szeregów pryszniców do umycia się oraz z kilku mniejszych i większych basenów z gorącą, ciepłą i zimną wodą, czasmi były też bicze wodne, jacuzzi, itp. Tutaj jest mały basen z wrzątkiem w jednej łaźni i duży basen z wrzątkiem w drugiej łaźni (są oczywiście dwie łaźnie – damska i męska, i codziennie zamieniają się miejscami, żeby można było skorzystać z dwóch różnych stron, bo widok z nich trochę się różni). Tak więc, bida z nyndzą, jak to mówią, gdyby nie nasza #wannanabalkonie, to hotel Ohito byłby sporym rozczarowaniem…
No w zasadzie to w naszym pierwszym, wiecznie wspominanym i porównywanym do Nikko Tokanso onsen był równie mały o ile pamiętam, ale to też był mały hotel. A tu, na ten kombinat, to zdecydowanie za mało jest! A do tego zamiana “stron”, czyli przydziału płciowego dużego rotenburo i małego nie następuje wcale co dzień, tylko rano (05:00-11:00) panowie mają do dyspozycji duże a panie małe, a wieczorem (15:00-24:00) jest odwrotnie. I to jest gruba niesprawiedliwość… o! Jak dam radę wstać albo spakować się szybko to jeszcze jutro zwiedzę to duże, no bo dziś wieczorem byłem w małym. Ale z planu hotelu wynika, że nie będzie szału…
Po kolacji (która tym razem nawet nam smakowała!… albo się przyzwyczailiśmy, albo już nauczyliśmy się wybierać te lepsze rzeczy i omijać te słabe *^w^*) oddaliśmy się w pokoju standardowym czynnościom wieczornym – oglądaniu telewizji, pisaniu bloga, kąpielom w #wannienabalkonie… *^V^* To był już nasz ostatni wieczór w Ohito, następnego dnia po śniadaniu wracaliśmy do Tokio!
fajne wakacje 🙂 a ta wanna to marzenie kazdego zmeczonego zyciem (i zwiedzaniem) urlopowicza
Nawet nie wiesz, jak bardzo mi żal, że po powrocie do Tokio do hotelu Fresa Inn znowu mamy pokoik wielkości znaczka pocztowego i nie mamy nawet balkonu, nie mówiąc o wannie na balkonie!… *^o^*