Pory deszczowej ciąg dalszy. Dziś padało od rana, nie takimi wiadrami jak wczorajszego wieczora, ale równo i sprawiedliwie, więc wybraliśmy atrakcje pod dachem. Pojechaliśmy na Odaibę.
Bardzo lubię tę część Tokio, jest bardzo nowoczesna – wieżowce ze stali i szkła, a dodatkowo piękne parki nad wodą, i stosunkowo mało ludzi, bo nie jest to modne centrum handlowe. Mogłabym tu mieszkać! *^v^* Na początek nowość śniadaniowa w naszym menu – bułka z kukurydzą! ^^*~~
Pierwszy przystanek – showroom firmy Panasonic. Niestety, w środku nie wolno było robić zdjęć… A szkoda, bo widziałam lodówkę moich marzeń, niestety u nas takich nie sprzedają. 🙁 Oraz oglądaliśmy smartfona, z którego producent usunął funkcję połączeń głosowych, i został niesamowicie zaawansowany aparat fotograficzny z optyką Leica, z funkcją przesyłania zdjęć i filmów bezpośrednio na swoje media społecznościowe. Czego to ludzie nie wymyślą!… *^V^*
URL: http://www.panasonic.com/global/corporate/center/tokyo.html (po angielsku)
Na mapie: http://www.panasonic.com/global/corporate/center/tokyo.html
Cena biletu: za darmo
Godziny: 10:00 – 18:00 wt.-ndz., pn. zamknięte (więcej na stronach powyżej)
Dojazd: dwie minuty pieszo od stacji Kokusai-Tenjijo linia Rinkai lub trzy minuty pieszo od stacji Ariake linia Yurikamome
Niestety tak to w tych wszystkich showroomach jest, że część atrakcji jest wyłącznie po japońsku i nie za bardzo mamy jak z nich skorzystać, więc zwiedziliśmy tylko jedno piętro i już mogliśmy podążać w dalszą drogę.
I za kilkanaście minut dotarliśmy do drugiego celu naszej wyprawy:
Toyota to wiadomo, poniżej będzie duuużo samochodów. *^v^*
Takiego słoda moglibyśmy mieć, szkoda, że nie sprzedają ich w Europie…
Robert jeździł na symulatorach.
W wąskim lustrze każdy taki szczupły, ha! *^0^*~~~ Ponieważ cały dzień padało zrobiło się całkiem chłodno (24 stopnie, ale tutaj zawsze wieje słabszy lub mocniejszy wiatr, więc w deszczowe dni bywa dość rześko), więc założyłam legginsy pod spodenki i zabrałam bluzę.
Ale a propos chudy-gruby – generalnie na japońskiej ulicy Europejka może się nabawić kompleksów, Japonki z reguły są niesamowicie szczuplutkie i drobne, ale… Każdego dnia od przyjazdu widuję po kilka kobiet z bardzo dużą nadwagą! I nie mylę ich z grubaśnymi Chinkami, które widuje się na pęczki w miejscach turystycznych, to na pewno Japonki! (słyszę ich rozmowy na przykład albo widzę, co czytają) Nie było tego kilka lat temu, skoro codziennie rzuca mi się to w oczy wszędzie – na ulicach, w sklepach, w pociągach, to problem zaczyna się nasilać, hm…
Fajną sprawą showroomu Toyoty jest nie tylko to, że do wszystkich modeli samochodów można wejść do środka, posiedzieć i pomacać kierownicę, ale też, jeśli mamy japońskie albo międzynarodowe prawo jazdy, możemy się przejechać dowolnym modelem po torze wokół budynku! Niestety nie była to atrakcja dla nas, ech…
Ostatnią częścią Toyota City Showcase jest sala z torami do jazdy dla dzieci. Za niewielką opłatą dziecko może wypróbować elektryczne samochody, a tory i samochody są tak dobrane, że będzie mogło się pobawić dziecko w każdym wieku, od malucha do nastolatka.
URL: http://www.megaweb.gr.jp/about/english.html (po angielsku)
Na mapie: MegaWeb
Cena biletu: za darmo
Godziny: 10:00 – 21:00
Dojazd: Linia JR Rinkai do stacji Tokyo Teleport lub Yurikamome stacja Aomi
W drodze powrotnej wysiedliśmy na Oimachi i tam zjedliśmy obiad. Otoczenie stacji to klasyczny świat salarymenów – knajpki, knajpki, knajpki. W jednej z nich zjedliśmy udon na ciepło – Robert miał z grzybkami a ja kitsune czyli ze smażonymi płatami tofu. Jak widać wodorosty wakame i dymka są w standardzie. ^^*~~
A tak nasze dania wyglądały na plastikowych modelach (tutaj jest gryczany makaron soba, my jedliśmy gruby pszenny udon).
Pokażę Wam jeszcze moją wczorajszą kolację – można powiedzieć, że kuchnia fusion! *^V^* Sałatka z pomidorów i szczypiorku (własnej roboty), do tego gotowana ośmiornica z surówką z różnorakich odmian glonów i okry (kupne), bułka i highball czyli drink oparty na whisky. ^^*~~
też mi się rzuciło w oczy w tym roku, że jakoś się puszyściej wśród japonek zrobiło, natomiast śmieszyło mnie że do jakiego sklepu bym nie zaszła, to zawsze proponowano mi M (bo biali są duzi przecież) a i tak zawsze kończyłam na Sce. Pomijam tu spodnie w Uniqlo które są zaprojektowane pod bezdupe japonki i niezależnie od rozmiaru wyglądają na moim zadzie źle v_v btw, zauważyłaś że już nie ma aż tylu torebek LV i Coach na japońskich ramionach co w 2011?
Coacha widuję, ale rzeczywiście LV jakoś zniknęło. Widocznie teraz jest modne coś innego. ^^*~~
Ohajo!
Co do otyłości to jak przyleciałam pierwszy raz do Edynburga to odniosłam wrażenie, że wszyscy ludzie są młodzi, szczupli i świetnie ubrani, a każdy uprawia jakiś sport. Po dwóch latach obserwacji zauważam chodzące słoniątka na ulicach – w 7 przypadkach na 10 jest to matka popychająca wózek. Ludzie też po tych dwóch latach wydają się zmęczeni i kiepsko ubrani. Być może nie zauważałaś tych otyłych podczas pierwszych wizyt? 🙂
Pytanie: czy Japończycy jedzą wegetariańsko/wegańsko? Czy oznaczenie V można znaleźć w menu?
Pozdrawiam z deszczowej Szkocji,
Ania Sorbet
Tutaj te otyłe osoby to nie są matki z dziećmi, matki są szczuplaczkami! *^v^*
Pamiętam, że za pierwszym razem zauważałam otyłe nastolatki, ale nie dorosłych, widocznie te nastolatki sprzed pięciu lat podrosły!… ^^*~~
Co do kuchni wegetariańskiej, to w miejscach, w którym jadamy nie ma takich dań ani specjalnych oznaczeń w menu. Japończycy w barach szybkiej obsługi jadają mięso lub ryby/owoce morza na ryżu albo w zupie z makaronem. Owszem, można wziąć zestaw z tofu lub grzybami zamiast mięsa, ale nie ma gwarancji, że bulion był ugotowany na samych warzywach i pewnie nigdzie kucharzowi nawet nie przyjdzie do głowy, żeby gotować dwa osobne buliony. Czasami dałoby się wybrać z menu kilka przystawek, które są wegeckie (zupa miso, porcja tofu ze szczypiorkiem, sałatka warzywna lub z glonów, miseczka ryżu, w barze sushi możesz jeść tylko nigiri z omletem…), ale jak mówię są to przystawki do dania głównego. Podobno są knajpki wegetariańskie, ale jest ich mało, wegetarianizm nie jest tutaj popularny.
Wegeckie – świetne słowo, nie znałam go haha, będzie w użyciu u mnie od dzisiaj 🙂
Tak jak myślałam – mało u nich bezmięsnych dań, że o weganiźmie nawet nie marzę.
Życzę Wam obojgu fenomenalnych wakacji! ^^
Bardzo dziękujemy! *^v^*