Dzień 1 – “A w Yokohamie pompa nieskąpa”

Dwa dni przed wyjazdem w Warszawie była taka mgła i gołoledź, że zastanawiałam się czy w ogóle uda się nam wylecieć… Nie znam się na samolotach i nie mam pojęcia, czy takie warunki pogodowe nie przeszkodzą w wystartowaniu i locie, miałam nadzieję, że pogoda się jednak poprawi!

Pierwszy etap podróży to była Warszawa – Frankfurt, a ponieważ lecieliśmy LOTem, na pokładzie mogliśmy liczyć na bułeczkę z Putki i napoje. We Frankfurcie mąż złapał tylko na szybko kiełbaskę i precla, i już za chwilę wsiadaliśmy do drugiego samolotu!

Wnioski z klasy Economy Premium w liniach lotniczych ANA – nie powala… Kilka lat temu lecieliśmy zwykłą Economy i jedzenie było takie samo, za to dostępnych było więcej ciekawych przekąsek nawet dla klasy ekonomicznej, były onigiri i zupa miso. Jedyny zysk to szerokie wygodne fotele i dużo miejsca z przodu na nogi, z oferty filmowej nie skorzystałam bo przespałam większość drogi.

E, no momencik… Należy się więcej informacji. Po pierwsze zatem: ANA w Premium jest jednak lepsza od na przykład Finnair bo Finnair ma mniej wygodnie – mało miejsca na nogi pomimo lepszych foteli. Po drugie w Premium z “bajerów” powyżej economy ANA dodaje zupki z kubka takie jak uwidocznione na zdjęciu ochazuke. I to było bardzo miłe w środku nocy, szczególnie w braku onigiri. A do tego jest też szersza oferta napojów, w tym sake (nihonshu) i shochu i wino, w tym musujące. “Prawie” business, nie? 😉 A nihonshu próbowałem i było jak na mój gust bardzo dobre.

Ponieważ następnego dnia wyruszaliśmy do hotelu na południu półwyspu Izu, pierwszą noc postanowiliśmy spędzić już po drodze, dlatego na pierwszy nocleg wybraliśmy Yokohamę i hotel Plumm, który polecamy! Za nieduże pieniądze dostajemy naprawdę spory fajnie urządzony pokój (18 metrów) a w hotelu jest też publiczna łaźnia, z której Robert oczywiście skorzystał! (ja nie, bo nie wolno z tatuażami…), a przy niej automat z lodami Baskin Robins! *^V^*

Ale nie było mleka… No, nie można mieć widać wszystkiego!*

(*tradycją jest, że po kąpieli w gorących źródłach pije się mleko żeby ochłodzić ciało, nawodnić je i dostarczyć wapń)

Przywitała nas piękna słoneczna pogoda i 13 stopni na plusie! Prognozy na cały nasz pobyt są takie przychylne, ma być słonecznie i około 10 stopni w trakcie dnia, taki styczeń w Tokio!… ^^*~~ Pierwszy dzień po przylocie nigdy nie jest bardzo aktywny, bo człowiek chodzi na rzęsach i raczej odsypia na stojąco… Posnuliśmy się trochę w okolicach hotelu czekając na godzinę 14:00 od której zaczyna się check-in, zjedliśmy obiad w Yoshinoya (to już jest nasza tradycja! (*^O^*), a potem były drzemki w pokoju, kąpiele w sento i kolacja z supermarketu.

Następnego dnia czekała nas podróż pociągiem do następnego hotelu.

A wpis ten publikuje małżonka z tegoż pociągu właśnie: JR Odoriko.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *