W poniedziałek bladym świtem, czyli o 6 rano, byliśmy już w szóstkę na lotnisku, skąd polecieliśmy najpierw na Heathrow, a stamtąd po 4 godzinach – na Naritę do Tokio.
Pierwszy przelot, jedynie dwugodzinny, pozostawił po sobie niesmak najgorszej na świecie kanapki z trzema żółtymi serami, podawanej w samolocie jako śniadanie, BA naprawdę robi sobie żarty, częstując swoich podróżnych suchą kruszącą się bułką z homogenizowanym niewiadomo-co-serem… Poza tym, mieliśmy próbkę ogromnego kontrastu między naburmuszoną i niemiłą polską obsługą na Chopinie, a stanowczą i profesjonalną, ale przy tym bardzo miłą i pomocną obsługą na Heathrow.
W taki pętelkowy sposób podchodziliśmy do lądowania na Heathrow, ponieważ przylecieliśmy za wcześnie i nie było dla nas pustego korytarza, po drugim kółeczku był jeszcze zygzak w dół. *^v^*
W Londynie postanowiliśmy zjeść English breakfast, a Robert trafił na cydr Strongbow, stąd ta błogość odmalowana na jego twarzy. ~^^~ W drodze powrotnej za miesiąc chcemy zjeść obiad w restauracji Gordona Ramsaya!
Lot z Londynu do Tokio trwał ponad 11 godzin i wyszliśmy z samolotu cali poodgniatani i pomięci, bo spędzenie tylu godzin w pozycji siedzącej na fotelu lotniczym nie należy do przyjemności. Tokio powitało nas przemiłym panem celnikiem (wszyscy na lotnisku byli przemili i pomocni), który podziękował za okazanie paszportów swojskim “spasiba!” ^^, oraz zachmurzonym niebem i dusznym gęstym przesiąkniętym wilgocią powietrzem. Narita znajduje się około godziny drogi kolejką lub autobusem od centrum Tokio, więc aby dostać się do naszego hotelu zapakowaliśmy się w Narita Express.
Ale najpierw – pierwszy napój z automatu, kupiony jeszcze na lotnisku: klasyczny Pocari Sweat. *^v^*
Narita Express to czyściutki i punktualny pociąg, kursujący między kilkoma dzielnicami Tokio a lotniskiem Narita. Przy okazji mieliśmy pierwszy realny przykład tego, że Japończycy do perfekcji doprowadzili sztukę ułatwiania życia poprzez mądre zasady i rozwiązania – bilety w Narita Express kupuje się na konkretny wagon i miejsca, więc po sprawdzeniu naszych biletów pan z obsługi skierował nas z naszymi wielkimi ciężkimi walizami do dokładnie tych schodów ruchomych, które zwiozły nas dokładnie w miejsce, gdzie zatrzymał się nasz wagon numer 9. Kiedy nie do końca się zrozumieliśmy i ruszyliśmy do innych schodów, pan pobiegł za nami i zawrócił całą wycieczkę na wygodniejszą trasę, cały czas się kłaniając. ^^
Kilka zdjęć zrobionych podczas podróży – Japonia na żywo jest dokładnie taka, jaką oglądamy w anime: dużo pól ryżowych wokół aglomeracji miejskiej, siatka torów kolejowych, niskie lub baaaaardzo wysokie i w obydwu przypadkach przeważnie baaaardzo wąskie domy mieszkalne.
Wysiedliśmy na stacji Shinjuku i dotarliśmy z walizami do naszego hotelu, ale o tym następnym razem, bo czuję, że dogania mnie owe 7 godzin, zgubione z poprzedniej doby podczas przelotu na drugą stronę kuli ziemskiej. ~^^~
Podróż już za Wami, teraz cała przyjemność poznawania nowych miejsc. Zapewne , w tej chwili śpicie. Słodkich snów.
Super że juz jesteście na miejscu.Z zapartym tchem będę sledzić Wasze wspaniałe chwile.Pozdrawiam całą ekipę .Agnieszka M-nitkowo mi
Ojejku jejku jestem taka podekscytowana ta relacja, jakbym sama byla w Japonii. Bardzo, bardzo fajnie, ze piszesz z podrozy. Nie podoba mi sie tylko platforma dla bloga. Zdecydowanie wole Bloggera.
impreza wystartowała 🙂 fajny taki początek – już coś się dzieje, pojawiają się nowości a tyle jeszcze przed Wami!
Cieszę się, ze bezpiecznie dotarliście i oczekuję z niecierpliwością na następne relacje 🙂
Pisz dużo i pokazuj dużo, nie zawiedź nas, swoich wiernych czytelników, odwiedzaczy. :)) Bawcie się dobrze! 😉
Wiadomość, że dotarliście bezpiecznie na miejsce, to wspaniała wiadomość 🙂 Wyśpijcie się, wypocznijcie i w drogę – Japonia na Was czeka!
Zaczyna sie ciekawie – super że dajecie sporo zdjęć – trzymam kciuki i bawcie się dobrze ………..
Czekam na nowe wpisy 😀
No i ja tez sledze Wasze poczynania 🙂 Nie zwiedzajcie tylko na blogu piszcie 😛 i czekam na duuuuzo fot ^^ :*
Ale Wam zazdroszczę tej cudownej podróży 🙂
Jejku – jak cudownie. Będę śledzić zafascynowana. Udanego pobytu Wam życzę.
A sama mam pytanie – co to jest ten smakowicie wyglądający trójkącik na dole talerza z brytyjskim śniadaniem, ten na osiemnastej godzinie? 😀
Świetnie ,że cali i zdrowi wylądowaliście, miło się czyta i mam nadzieję,że z każdym wpisem będzie jeszcze bardziej interesująco.
Pozdrowienia ze słonecznej Warszawy