We wtorek o poranku wymeldowaliśmy się z hotelu LOF, zostawiliśmy w nim nasze duże walizy na przechowanie i z małymi bagażami wyruszyliśmy na kilkudniową wycieczkę na Hokkaido.
Na stacji Tokyo wsiedliśmy w shinkansen Hayabusa i już niecałe 800 km dalej i 4 godziny później byliśmy u celu podróży! *^V^* Śniadanie i lunch zjedliśmy w pociągu, kupiliśmy go po drodze na stacji. Śniadanie klasyczne, natomiast na lunch wzięliśmy samopodgrzewające się pudełka z ryżem, mięskiem, krabem, warzywami… Wystarczy wyciągnąć sznurkową zawleczkę i poczekać 6 minut, aż specjalny podgrzewacz chemiczny zagrzeje nam obiad!
Chwilami jechaliśmy naprawdę szybko!!! *^O^*~~~
Nasz pierwszy przystanek to była stacja Kikonai.
Z Kikonai pojechaliśmy 20 km w góry, do hotelu z gorącymi źródłami Utopia Warakuen (知内温泉旅館). Plan był taki, że spędzamy tutaj tylko jedną noc, żeby być bliżej do miejscowości Matsumae, gdzie kolejnego dnia chcieliśmy obejrzeć kwitnące drzewa wiśniowe. To najstarszy hotel z gorącymi źródłami na Hokkaido zbudowany w 1247 roku i niestety miejscami to widać, przydałby się mały remont tu czy tam… Ale obsługa przemiła i można płacić kartą.
W onsenie czekały na nas pokoje “trójki”, niestety w stylu zachodnim. Rezerwację robiłam poprzez Instagrama i poprosiłam o pokój w stylu japońskim jeśli to możliwe, widocznie wszystkie były już zarezerwowane. Po przyjeździe zrelaksowaliśmy się kawą w pokojach, potem wzięliśmy kąpiel w prywatnym onsenie – mają tu trzy łaźnie, jedna z nich może być wynajmowana na rodzinne kąpiele i jest na świeżym powietrzu, i z tego skorzystaliśmy. Dzięki temu mogliśmy zrobić trochę zdjęć, bo byliśmy sami. ^o^ Przy okazji, akurat ten hotel nie ma problemu z korzystaniem z łaźni przez osoby z tatuażami, ale trzeba brać pod uwagę, że w wielu takich miejscach tatuaże nie są mile widziane i wytatuowane osoby nie skorzystają ze wspólnej łaźni, o czym zostaniemy poinformowani na recepcji podczas meldowania się w hotelu.
Tradycyjnie po wymoczeniu się w gorącej kąpieli pije się w Japonii zimne mleko ale tutaj nie było automatu z mlekiem, za to były jogurty pitne zmieszane z sokiem owocowym. Bardzo smaczna opcja, wydaje mi się, że u nas też takie kupowałam.
Po kąpieli na wspólnej sali czekała na nas kolacja. *^O^*~~~ Nie będę nic pisać, pozwolę Wam w ciszy ponapawać się widokiem owoców morza i zapewniam, że smak był pierwszorzędny, a wybraliśmy najtańszą opcję jedzeniową.
A jaki jest powód niewpuszczania osób z tatuażem?
Tatuaże w Japonii nosili kiedyś wyłącznie członkowie yakuzy i nawet w dzisiejszych czasach nie jest to tak popularny i neutralny znaczeniowo sposób ozdabiania ciała jak w Europie czy Ameryce (co nie znaczy, że się nie zdarza). Społeczeństwo japońskie jest dużo bardziej zuniformizowane niż Europejczycy, podlega większej ilości zasad i “równania do reszty”, dlatego dla ogółu sposobem na życie jest niewyróżnianie się z grupy. Osoba z tatuażem bywa postrzegana jako buntownik, ktoś zwracający na siebie uwagę i tradycyjny Japończyk będzie wolał nie spędzać czasu w takim towarzystwie. Dlatego wiele hoteli z gorącymi źródłami w swoich zasadach ma wpisane, że osoby z tatuażami nie mogą u nich korzystać ze wspólnej łaźni, żeby nie stwarzać niemiłej atmosfery dla innych gości. Oczywiście osoby z zagranicy nie są kojarzone z przynależnością do japońskiego świata zbrodni, wiadomo, ale spotkaliśmy się już z takim hotelem, w którym została nam przedstawiona ta zasada “no tattoos”. Ale jak widać to się zmienia, bo w tym roku w obydwu hotelach z łaźniami nie ma problemu, żeby z nich korzystać mając tatuaże. Może też dlatego, że nowe pokolenie Japończyków tatuaże miewa coraz częściej, a to oni za kilka lat staną się głównymi klientami wszystkich hoteli, bo przecież ci najbardziej konserwatywni są teraz emerytami, więc siłą rzeczy kiedyś odejdą z tego świata i nie będzie już grupy, dla której trzeba będzie utrzymywać tę zasadę.
Dzięki, to ciekawe. Asia gangsterka z yakuzy xd Btw dopiero dziś odkrylam, że część zdjęć to filmiki – fajnie zmontowane. Widzę, że maski w powszechnym użyciu?
Musiałabym mieć inne wzory, takie tradycyjne japońskie w stylu a nie rybę, ośmiornicę i konika morskiego w stylu akwareli! *^V^*~~~
Maski tak różnie. Nie ma już obowiązku i nikt nas nie ściga za brak masek, wielu Japończyków też już nie nosi. A wielu nosi, ale u nich noszenie masek było na porządku dziennym od zawsze, zanim pojawiła się pandemia. Maski nosi się kiedy ma się katar i nie chce się kichać czy kaszleć na innych, poza tym przy zatkanym nosie w masce łatwiej się oddycha. W sumie niegłupi zwyczaj.
Super te filmiki :). Świetna relacja, nie ma to jak pooglądać taki szczegółowy raport z podróży, czuję się prawie jakbym tam była :).
Bardzo się cieszę! ^^*~~ Staram się pisać w miarę na bieżąco, chociaż mam kilka dni opóźnienia. Filmy w tym roku zawdzięczamy nowej kamerze, która widzi wszystko dookoła, stąd takie fajne kadry! *^W^*