Dziś zaczniemy nietypowo – w odpowiedzi na pytanie Mady na Instagramie, dlaczego często chodzimy na śniadania do konbini zamiast szukać małych barów z tanimi śniadaniami w stylu japońskim zamieszczam film, który wyjaśnia wszystko!… *^O^*~~~ (wyjątek pochodzi z anime Koufuku Grafitti)
Po przeprowadzce do nowego większego pokoju double szybko zorientowaliśmy się, że tak naprawdę dostaliśmy 2 metry kwadratowe więcej łazienki i przedpokoju… Podłogi np.: do rozłożenia walizek jest mniej niż w semi-double, za to łóżko jest większe (140 cm szer.), łazienka większa i nowocześniejsza, a papier toaletowy dwuwarstwowy! (nie ma się z czego śmiać! w małych pokojach dają do toalet ten okropny najtańszy jednowarstwowy papier który rwie się od samego patrzenia na rolkę!… ><). Po nocy wygodnie przespanej na dużym łóżku wybraliśmy się dla odmiany nie na zakupy, tylko na zwiedzanie! *^V^*
Najpierw śniadanie w 7i. Znowu udało nam się wygrać w loterii! *^0^* Paczka chipsów o smaku wieprzowiny charsiu ze szczypiorkiem (została później spożyta w parku).
Zaczęliśmy od małej pomyłki komunikacyjnej – powinniśmy byli pojechać na stację Ryogoku ale źle spojrzałam na mapę i wsiedliśmy w pociąg, który się na owej stacji nie zatrzymywał… Na szczęście stanął na następnej stacji, z której przeszliśmy spacerkiem przez ulice dzielnicy Sumida wprost do Muzeum Katsushika Hokusai, twórcy obrazów ukiyo-e. Hokusai, mimo, iż podobno w trakcie swojego 90-cioletniego życia przeprowadzał się 90 razy, większość czasu spędził w dzielnicy Sumida i na swoich obrazach zawarł piękno tych okolic, dlatego tu właśnie powstało miejsce jemu poświęcone.
Najpierw miła niespodzianka – dla osób, które obchodzą urodziny w październiku zniżka na bilecie, czyli ja zapłaciłam 80 jenów mniej, ha! *^V^* Dalej niespodzianka mniej miła – wystawa stała za 400 jenów to niewielka sala z garścią obrazów i informacji, dodatkowo za 1200 jenów można było zwiedzić wystawę specjalną, na którą się nie zdecydowaliśmy, bo jednak cena nas zniechęciła. W sklepiku z pamiątkami ceny również z kosmosu, coś za dużo sobie liczą za tego Hokusaia…
Następnym przystankiem wycieczki był kolejny z dziewięciu ogrodów miejskich Tokio, w którym jeszcze nie byliśmy. Przechodziliśmy obok niego w zeszłym roku, ale już było po 17:00 a jak wiadomo (albo nie wiadomo, a dobrze wiedzieć), w Japonii muzea i ogrody z płatnym wstępem są zamykane o 17:00 czyli o zmroku, tak więc nie zdążyliśmy wtedy do niego wejść. Tym razem wybraliśmy się dużo wcześniej, robiąc sobie najpierw spacer wzdłuż rzeki Sumida.
Naszym celem był ogród Kiyosumi, utworzony przez trzy pokolenia rodziny Iwasaki i słynący z kompozycji kamiennych. I od razu napiszę, że od teraz ogród Kiyosumi jest moim najbardziej ulubionym ogrodem tokijskim! (zaraz za nim są Kyu Shiba Rikyu i Kyu Furukawa)
Jest piękny! A z czego to piękno wynika? Po pierwsze, rzeczywiście z kamieni – jestem wielką miłośniczką kamieni w najróżniejszych rozmiarach, a tu mamy wielkie głazy, które wyrastają zarówno z wody jak i z wszechobecnej zieleni. Po drugie, aranżacja ogrodu jest bardzo ciekawa, zajmująca dla oka, w każdym zakątku coś się dzieje, rosną inne rośliny, krzewy są wypielęgnowane, jest staw z karpiami, żółwiami i czaplami, trawniki ale też wzgórze i mniejsze górki. Widać, że kompozycja jest przemyślana i pięknie utrzymana.
Gdybym mieszkała w pobliżu Kiyosumi-en to odwiedzałabym go kilka razy w tygodniu!… (zauważyliśmy, że w czasie lunchu parki miejskie zapełniają się pracownikami pobliskich biurowców, którzy samotnie albo w grupach przychodzą zjeść przyniesiony obiad, i wcale się nie dziwię, w takim otoczeniu nawet zwyczajna kulka ryżu smakuje lepiej! ^^*~~) Żałuję, że nie mogłam go zobaczyć podczas kwitnienia kwiatów, ale do tego ogrodu na pewno wrócę podczas naszych kolejnych wizyt w Tokio!
Po tych wszystkich zachwytach naturą poczuliśmy się głodni i czas był najwyższy, żeby doładować baterie w Fuji Soba – micha ryżu czy makaronu z dodatkami i zimne piwo to zawsze dobry wybór! *^V^*
A następnego dnia były moje urodziny!!! *^V^*~~~
Nie dziwię się Twemu zachwytowi ogrodem Kiyosumi ! Choć mam również szczególny stosunek do kamieni , mnie w tym ogrodzie zauroczyła mnogość odcieni zieleni , miejscami w słońcu mieniącymi się złoto ! Uczta dla oczu !
Towarzyszyłam Wam przez caly czas Waszego pobytu w Japonii – nie pierwszy raz zresztą 🙂 I bardzo Wam dziękuję za umożliwienie współpodróżowania
To właśnie lubię w japońskich parkach/ogrodach – różnorodność roślin cieszy oko na wielu poziomach od mchu na trawnikach po wysokie cedry, również pod względem struktury liści i kolorów, jakie osiągają w różnych porach roku. Bardzo chcę zobaczyć Kiyosumi-en wiosną i latem, gdy zakwitną kwiaty! *^v^*
Bardzo nam miło, że mieliśmy wierną czytelniczkę! *^0^* Będzie jeszcze jeden wpis a potem znowu musimy poczekać do następnego wyjazdu, ech…