I co, i już? Żadnego komentarza do śniadania? A co z odkryciem w postaci widocznego w górnym prawym rogu mochi-naleśnika z czekoladą? Bossski! Musimy spróbować powtórzyć w domu. Naleśnikowe ciasto z dodatkiem mochi ma genialną teksturę!
W Tokyo jest dziewięć najważniejszych ogrodów miejskich i po kolei zwiedzamy każdy z nich. Byliśmy już w Hamarikyu, w Kyu-Furukawa i w Rikugien. Tym razem przyszedł czas na Koishikawa Korakuen, który znajduje się obok Tokyo Dome i parku rozrywki. Tej niedzieli w Tokyo Dome odbywał się koncert jakiejś gwiazdy muzyki pop i wokół kręciły się zaaferowane fanki a telewizja robiła z nimi wywiady. ^^*~~
Koishikawa Korakuen to jedno z większych założeń ogrodowo-parkowych i jest mocno zróżnicowane zarówno pod względem ukształtowania terenu jak i doboru roślin. Obowiązkowo jest zamieszkany przez wróble, czaple, żółwie i ogromne karpie, oraz mnóstwo inszej flory, w tym komary… (japońskie psiukacze przeciwkomarowe są do kitu, niczego nie odstraszają!… niestety zapomniałam wziąć porządnego polskiego Offa i musiałam kupić coś tu na miejscu.)
Za to japońskie komary są jak ninja (jak mawia nasza znajoma) – nie słychać ich w ogóle, ani też nie czuć jak cię żną. Czujesz dopiero po tym jak odleci, najczęściej jak się zaczniesz ruszać, że żnięcie nastąpiło. Na szczęście przynajmniej u mnie swędzi potężnie ale tylko przez kilkanaście minut a potem przestaje. Jak się człowiek zmobilizuje i nie podrapie to jest ok, zostaje mały (choć chyba większy niż po naszych, ślad). A jak nie ma silnej woli to się wygląda jak moja małżonka, w placki.
Rozczulający jest dla mnie widok ze środka japońskiego parku, który jest otoczony pochylającymi się nad roślinnością wieżowcami ze stali i szkła! *^V^*
Co robią japońscy emeryci, kiedy akurat nie zajmują się wolontariatem w muzeach? Na przykład siadają w parku ze szkicownikiem i akwarelami, i malują! ^^*~~ (Kiedy wracaliśmy obok tego pana 20 minut później, już pięknie wypełniał szkic kolorami!)
Albo zabierają swoje aparaty i wielkie obiektywy na spacer do parku i fotografują czaple! (my też mieliśmy ze sobą obiektyw do zbliżeń, ale tak malutki w porównaniu do tych profesjonalistów, że aż wstyd było go wyciągać!… *^w^*) Przy okazji plotkowali i wyglądało to na nieźle rozkręcającą się imprezę dobrych znajomych!
W Tokio jeszcze wcale nie widać jesieni, wprawdzie temperatura spadła już z 30-tu do przyjemnych 26 stopni, a wieczorami nawet do 20-tu, ale liście jeszcze nie zmieniają kolorów, w parku Koishikawa znaleźliśmy jedno drzewo, które nieśmiało zaczynało przybierać jesienne barwy.
Po doznaniach duchowych wybraliśmy się jeszcze na zakupy, szybki skok na Shinjuku ze stacji Iidabashi.
W Sekaido dokupiłam jeden szkicownik i pisaki a w stujenówce mnóstwo przydatnych rzeczy! ^^*~~ Shinjuku bez zmian, mnóstwo ludzi, mnóstwo turystów (głównie chińskich), mnóstwo sklepów bezcłowych i ich pracowników nawołujących do kupowania, hałas, zgiełk i zamieszanie. Kiedyś to była moja ulubiona dzielnica, ale od kiedy poznałam Kandę zmieniłam preferencje.
Odwiedziliśmy park Suici w MirainaTower, jest dwa razy większy niż w zeszłym roku, kiedy go świeżo otworzyli, i wciąż go rozbudowują, i bardzo dobrze, bo zieleni i ławek przybyło a i tak wszystkie były zajęte.
Przy okazji na ulicy zobaczyliśmy plakat zapowiadający premierę najnowszej części gangsterskiej trylogii “Outrage” z moim ukochanym aktorem Takeshim Kitano, niestety odbędzie się ona w październiku, kiedy nas już tu nie będzie, ech…..
No już bez przesady – przecież po japońsku byśmy tego nie obejrzeli bez napisów a coś mi się nie wydaje, żeby takowe po angielsku choćby dawali tu w kinach… Obejrzymy w domu. Zapowiada się jeszcze większy “wygrzew” niż w Outrage 2, jeśli to w ogóle możliwe… 🙂
Kolacja znowu wypadła nam w Matsuya, *^V^*, tym razem Robert zamówił półlitrową butelkę piwa, która z racji niewidywania od prawie trzech tygodni takich rozmiarów piwa wydała nam się ogromna!… Dla równowagi dostał jak zwykle malutką szklaneczkę… *^W^*
I jeszcze ciekawostki – czy to sklep z artykułami dla dzieci? Nie! To sklep z artykułami dla piesków i kotków! *^V^* Psy w Japonii, szczególnie małych ras, są ubierane w kubraczki i noszone na rękach, w specjalnych torbach albo wożone w specjalnych wózkach! Co ciekawe, w parku Koishikawa spotkaliśmy pana fotografa, który w takim wózeczku wiózł… dwa czy trzy naprawdę duże obiektywy do aparatu! *^O^*~~~
Chociaż z obowiązku sprawozdawczego należy dodać, że z tym noszeniem i wożeniem psów to się zmienia. Pisaliśmy o tym przez kolejne wizyty: że psów generalnie jest tyle co kot napłakał, że noszą je w torbach i pieski nie dotykają ziemi itp. W tym roku zauważyliśmy jednak zmiany. Psów jest po pierwsze więcej. Nie to, żeby dużo albo chociaż z grubsza porównywalnie do tego co u nas ale jednak zauważalnie więcej. Po drugie zaś psy chodzą na smyczach i po chodnikach! Poza tym chyba się jamniki modne zrobiły czy co? U nas ich już prawie nie widać a tu mam wrażenie co trzeci pies to jamnik właśnie. W każdym razie psów przybywa powoli, czyżby coś się zmieniło w podejście wynajmujących mieszkania? W przepisach? Mentalności? Nie wiemy…
A to toaleta publiczna w przeciętnym centrum handlowym – jest dezynfektant do przetarcia deski klozetowej, jest oczywiście prosty ale funkcjonalny washlet (prosty, ale z melodyjką/szumem wody z głośnika jak ktoś jest nieśmiały…), jest w kabinie (nieuchwycone na zdjęciu) rozkładane krzesełko do posadzenia dziecka, kiedy mama się załatwia (w męskim też jest, z tym że do posadzenia dziecka jak tata się załatwia). Wszystko czyste i funkcjonalne, u nas też mogłoby tak być!
I co ciekawe: zawsze ładownica na dwie rolki papieru taka jak tu (na dwie na raz), albo z instrukcją jak przeładować jak się pierwsza skończy!
Tyle relacji z niedzieli, za to w poniedziałek pojechałam na Odaibę odważyć się tak, jak się jeszcze nigdy nie odważyłam! *^V^*
Czaple? Ale czaple to chyba tak zastępczo 😉 Jak byłam tam w czasie kwitnienia irysów, wszyscy w jednym miejscu polowali na nurkujące zimorodki. Były niesamowite!!! 🙂
Podejrzewam, że teraz czaple i żółwie, bo lilie prawie przekwitły, liście na drzewach jeszcze nie zmieniły koloru a wróblami nikt sobie nie zajmował głowy. ^^*~~ Zresztą, żaden z nich akurat niczego nie fotografował, tylko plotkowali w najlepsze! *^V^*