W piątek po powrocie z Hakone postanowiliśmy zrobić sobie odpoczynek od tej całej natury i zieleni, i wyruszyliśmy pobuszować po sklepach z figurkami. Tym bardziej, że pogoda zapowiadała się deszczowa i nie było sensu wybierać się na zwiedzanie parków i ogrodów, ani łazić po mieście dla samego łażenia. Rzeczywiście, kiedy już zaczęło padać, to chwilami tylko mżyło, ale chwilami było całkiem porządne oberwanie chmury, a po południu to już po prostu lało i już.
Po śniadaniu na początek pojechaliśmy do dzielnicy Shibuya do sklepu Mandarake, ale najpierw zajrzeliśmy do sklepu dla plastyków Uematsu (adres:2-20-8 Shibuya, Shibuya-ku, Tokyo, obok Hikarie – zobaczcie jaki jest malutki w porównaniu z gigantem Hikarie!…), malutkiego ale świetnie zaopatrzonego miejsca, w którym kupiłam trzy szkicowniki do akwareli. (Mam ze sobą szkicownik i farby, ale kompletnie nie mam czasu ani siły malować…. Przez 3/4 dnia jesteśmy poza hotelem zwiedzając a kiedy wrócimy do pokoju, siadam do wpisów na bloga, które zajmują mi kilka godzin, i potem już tylko padam w pościel… Obawiałam się, że może tak być, w 2011 roku zabrałam ze sobą druty i włóczkę, i też ich nie dotknęłam! ^^*~~) W każdym razie, pierwsze tego dnia zakupy były udane!
Słynne przejście dla pieszych przed stacją Shibuya, kiedy zapala się zielone światło, to dla wszystkich pieszych jednocześnie i ludzie idą ze wszystkich stron.
Zaczęło kapać, kiedy zeszliśmy do Mandarake’a. Spędziliśmy tam około godziny czasu, niestety tutaj wyjątkowo nie było interesujących nas figurek w dobrej cenie. Za to Robert kupił buty dla swojej lalki oraz znalazł coś niesamowitego!!! Plakaty z naszego ukochanego klasycznego anime Maison Ikkoku! *^O^*~~~~ Zawiśnie w domu na honorowym miejscu. ^^*~~
Kiedy wyszliśmy z Mandarake (znajduje się w piwnicy), na zewnątrz trwało właśnie oberwanie chmury! A ponieważ nigdzie nam się nie spieszyło, zatrzymaliśmy się na naleśnika z dodatkami. *^0^*
A kiedy deszcz trochę zelżał, potuptaliśmy do metra, którym przejechaliśmy na stację Akihabara. Tam zaczęliśmy od małego anime pilgrimage. *^v^* Znacie Stein’s Gate? Robert jest wielkim fanem i najpierw znaleźliśmy dom, w którym dzieje się akcja filmów:
Potem kawiarnię, w której pracowała jedna z głównych bohaterek.
Potem odwiedziliśmy ośmiopiętrowego Mandarake’a na Akibie i wyszliśmy stamtąd z jedną figurką. Wydaje nam się, że akurat ten oddział jest najsłabszy pod względem towaru i cen. Jeśli chodzi o lalki, nie było nic ciekawego do kupienia. Jak na razie najlepszy jest Mandarake w Nakano. Justyna, peruk dla SD było mnóstwo, ale nie kupię Ci przecież czegokolwiek, nie znam Twojego budżetu i upodobań… Mandarake sprzedaje wysyłkowo do Polski, więc możesz sama poszukać czegoś na ich stronie. *^o^*
Zajrzeliśmy jeszcze do jednego czy dwóch sklepów z figurkami, ale zmęczenie zaczęło brać górę nad ochotą na zakupy a deszcz się wzmagał, więc powoli skierowaliśmy się do naszej dzielnicy, po drodze szukając czegoś smacznego do zjedzenia.
Trafiliśmy też do świątyni, która występuje w anime, niestety była zamknięta a deszcz się wzmagał, więc tylko symboliczne zdjęcia.
Na szczęście po drodze była Matsuya i jej zestaw z pyszną wieprzowiną i obłędnym kurczakiem z masłem i czosnkiem, które nas nakarmiły i rozgrzały!… *^V^*
Objedzeni po czubki uszy poczłapaliśmy w deszczu do hotelu, sobota zapowiadała się mniej mokra i nawet trochę słoneczna! *^0^*
Też uwielbiam Steins;Gate! Będąc jeszcze 1,5 tygodnia temu w Tokio wypiłam sobie Dr Peppera przed Radiem Kaikan 😀
Fajnie tak móc pojechać do miejsca, które było pierwowzorem anime albo filmu i zobaczyć je na żywo, prawda? Szczególnie, jeśli to miejsce znajduje się w Tokio!… *^V^*