Deszczowa Yokohama

We wtorek tajfun okrążający Japonię od południa przyniósł silny wiatr i deszczowe chmury, dlatego zdecydowaliśmy się spędzić dzień (w miarę) pod dachem.

Po śniadaniu pojechaliśmy do Yokohamy, gdzie na stacji głównej przesiedliśmy się na linię Minato Mirai do stacji Motomachi-Chukagai i pierwsze kroki skierowaliśmy do przycumowanego do wybrzeża transatlantyku Hikawa Maru.

Hikawa Maru to japoński liniowiec zbudowany w 1929 roku dla linii NYK. Pływał do USA, a zbudowano go w oparciu o najnowsze trendy zarówno w technologii jak i w designie. Pomieszczenia pierwszej klasy projektował słynny francuski projektant, którego nazwiska niestety nie zapamiętaliśmy. Dzięki temu jak i ponoć wspaniałej kuchni (kolejny francuz szkolił załogę kuchni i kelnerów) oraz znakomitej obsłudze pasażerów zwany był Królową Pacyfiku (przepraszam, w wielu językach świata statek to jest “ona”, ale nie w Polskim i stąd tak koślawo to brzmi). Ponadto miał opinię szczęśliwego, między innymi dlatego, że jako jeden z tylko dwóch Japoński liniowców pasażerskich przetrwał II Wojnę Światową. A służył w niej (jak i wszystko inne co pływało i co Imperialna Marynarka mogła przejąć kontrybucją), choć jako okręt szpitalny. Potem jeszcze, po wojnie, zwoził Japońskich repatriantów z wysp Oceanii i USA aby na koniec zostać drobnicowcem. Woził między innymi węgiel dla ogarniętej powojennym kryzysem energetycznym Japonii. Potem w latach 50-tych znów zaczął pływać jako liniowiec pasażerski do USA a na początku lat 60-tych został wycofany ze służby. Nie poszedł jednak na żyletki – władze miasta Yokohama zdecydowały zamienić go w muzeum. Dzięki opinii szczęśliwego statku służył za miejsce do organizacji przeróżnych imprez i akademii, ślubów itp. To wszystko już oczywiście jako permanentnie zacumowany przy Yokohamskim nabrzeżu. W 2006 roku przeszedł ponoć gruntowną renowację, która przywróciła mu wygląd z lat 30-tych. Można dyskutować o tym jak bardzo (albo nie bardzo) przyłożono się do tej operacji, ale tak czy tak Hikawa Maru obok Nihon Maru jest po prostu przyjemną atrakcją turystyczną dającą wgląd w marynistyczną część historii Japonii i Yokohamy. No to my też poszliśmy zwiedzić:

Następnie w drodze do kolejnego celu zwiedzania przeszliśmy przez kawałek Yokohamy i zajrzeliśmy do salonu Nissana. Nie to, żeby ta marka nas jakoś szczególnie interesowała, zresztą ich salon był mały i miał mało atrakcji w porównaniu np.: z Toyotą, ale ponieważ było nam po drodze, to czemu było nie skorzystać. Yokohama w tej części jest bardzo podobna do Odaiby, dużo stali i szkła, i wciąż się buduje na potęgę!

A u Nissana nowość – model Leaf, nowoczesny, przyjazny środowisku itp, itd, szkoda, że nijaki z wyglądu, zapomniałabym gdzie go zaparkowałam w centrum handlowym… Za to klasyki piękne!

Można powiedzieć, że Nissan modelem Leaf wraca do korzeni (których specjalnie nigdy nie opuszczał w sumie, bo tam po środku to zielone to też 100% elektryk z lat 90-tych…). Pierwsze autko z prawej jest bowiem jak się okazuje 100% elektrycznym samochodem produkowanym przez tę firmę już w latach 40-tych! Nazywało się Tama. Nie miałem pojęcia… Najwyraźniej zaraz po wojnie w ramach wspomnianego już kryzysu energetycznego w Japonii paliw kopalnych (szczególnie zaś ropy naftowej) było jak na lekarstwo, a za to z prądem nie było żadnych problemów. Ciekawe… Ta informacja pochodzi z opisu auta dostarczonego przez Nissana, skoro tak piszą tak musiało być. W każdym razie już wtedy na zlecenie rządu przygotowano w firmie auto w 100% elektryczne i jak się okazało całkiem skutecznie. Co prawda zasięg na jednym ładowaniu miało jakieś 65 km i nie przekraczało prędkości 35 km/h (a w praktyce jeździło tak 28 km/h) to wystarczyło to aby z powodzeniem służyć jako taksówki w miastach. Czego to się nie da wycisnąć z 4.5 konia mechanicznego!

Dalej zaś ze stacji Yokohama pojechaliśmy na Keikyuu Shinkoyasu, żeby zwiedzić Kirin Beer Village. *^v^* Niestety spotkało nas rozczarowanie… Na angielskiej stronie nie było ani słowa o konieczności zrobienia rezerwacji na oglądanie procesu produkcji, a na japońskiej być może i o tym było, no ale nie doczytaliśmy… Na miejscu okazało się, że mimo braku rezerwacji bez problemu możemy dołączyć do grupy ale… na wycieczkę o godzinie 16:00. Była 15:15, na popołudnie byliśmy umówieni z Michałem i gdybyśmy zaczęli zwiedzanie dopiero o 16:00 to na pewno byśmy się spóźnili. Trudno się mówi, po prostu usiedliśmy w przyfabrycznej restauracji i napiliśmy się piwa! *^o^*

Ale generalnie dla każdego kto po nas tu dotrze: prawdopodobnie warto spróbować odwiedzić browar mając odpowiedni zapas czasu bo raz, że wycieczka pewnie ciekawa (wspominają o dostępności audio guide po angielsku) a dwa, że jest za darmo i jeszcze na koniec piwem częstują! A piwo w Kirin robią dobre. Zawsze stawiałem ich raczej za Asahi a na pewno za Yebisu ale na miejscu próbowaliśmy kilku specjałów i nie ma czego w sumie im zarzucić. Jak każdy Japoński browar (przynajmniej z tych co znamy) warzą przede wszystkim regularne niemieckie pilsy. Bardzo solidne co najmniej. Oraz kilka innych klasyków europejskich (stouty, portery itp.). Żadnych wydziwień, po prostu solidne piwo.

Frytki powyżej poza tym że dobrze usmażone podano z… sosem słodko-kwaśnym i śmietaną bitą (tyle że nie słodką). I wiecie co? To działa! Musimy w domu powtórzyć…

A wieczorem znowu spotkaliśmy się z kolegą Michałem, najpierw zjedliśmy takoyaki (smażone kulki z ciasta wypełnione kawałkami ośmiornicy – tak, kupiliśmy je na wynos i zjedliśmy siedząc w parku), ^^

a potem poszliśmy do Jonathan’s na deser! *^v^* I powiem Wam, że te winogrona – TE WINOGRONA!!!… – smakowały jak 1000% winogrona w gronie!

Yachiyo! Parfait! 🙂 Wciąż niezmiennie znakomite…

 

2 thoughts on “Deszczowa Yokohama

  1. Hahaha, Jokohama i tajfuny chyba mają coś do siebie. W największy zeszłoroczny tajfun pojechałam właśnie na wybrzeże Jokohamy do Cup Noodles Museum 🙂

    • Jest na wylocie, więc pewnie dlatego. ^^*~~ A Cup Noodle Museum nawet mijaliśmy, ale było we wtorek zamknięte!… Nietypowo, bo zazwyczaj poniedziałki są dniem wolnym dla muzeów.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *