I jak tu odpowiedzieć na takie podchwytliwe pytanie?…. *^0^*~~~
W czwartek pojechaliśmy do dzielnicy Nakano.
Poprzednim razem nie poświęciliśmy Nakano zbyt wiele uwagi, szybko przebiegliśmy ulicę handlową Nakano Broadway i tyle nas widzieli!
Tym razem też pochodziliśmy po sklepach z mangą i anime, ale również zagłębiliśmy się dalej w okolicę. Odwiedziłam też sklep z dolfie, w którym poprzednim razem kupiłam główkę Volksa, ale tym razem nie było niczego, co by mnie zainteresowało, tylko kilka pożółkłych biednych dolfów i dużo dolfie dreamów.
Po południu poszliśmy na poszukiwanie parku Lasu Pokoju (Heiwa no Mori). Bardzo lubię takie Tokio oddalone od centrum biznesowego, te domki jednorodzinne i niewysokie bloki, lokalne parki i sklepy, małe stacyjki. Życie tam toczy się inaczej, wolniej niż przy biurowcach.
W okolicach tego stawu strasznie i znienacka pocięły nas komary!!!
Park okazał się sporym kompleksem parkowo-sportowym, na boisku odbywał się właśnie mecz młodzieżowego baseballa, a pozostała część parku to alejki, kanały z szemrzącą wodą, różnorodność roślin, ławeczki pod dachem. Żałowałam, że nie było słońca, bo zdjęcia są jakieś takie trochę ponure. Na wejściu wita nas rekonstrukcja chaty z epoki Yayoi, szkoda, że betonowa…
Robertowi udało się sfotografować dwa z wielu gatunków cykad, które mieszkały w parku wśród drzew. Chwilami hałas był niesamowity, a każda z odmian wydaje inny rodzaj dźwięków, więc robiła się niezła kakofonia!
I podczas polowania na cykady prawie przegapił koty, które poukrywały się pod drzewami, żeby schronić się przed siąpiącym kapuśniaczkiem! *^v^*
Przyszedł czas na późny obiad i niedaleko stacji kolejowej trafiliśmy na bar automatowy. Zamawianie jest bardzo proste – wrzucamy do automatu pieniądze i wybieramy danie według obrazków (czasami są tylko napisy po japońsku, ale tutaj były i zdjęcia potraw i napisy po japońsku i angielsku, wypas! *^v^*). Automat drukuje nam bilet (jest on jednocześnie paragonem dla nas), który podajemy obsłudze i za chwilę dostajemy naszą potrawę. Taki system powoduje, że wszystko odbywa się dużo szybciej, niż gdyby klient zastanawiał się siedząc już przy stole i wybierając dania, a dodatkowo kiedy automat drukuje nam bilet, to w tym czasie w kuchni od razu wyświetla się, co kupiliśmy, więc obsługa praktycznie od razu gdy usiądziemy stawia przed nami talerze.
Pod wieczór pojechaliśmy na chwilę do dzielnicy Shinjuku, zajrzeć do biura Sakura House do Marti, i kiedy tylko wyszliśmy na górę ze stacji poczułam, jak wspomnienia sprzed trzech lat wracają… Shinjuku na zawsze pozostanie moją ukochaną dzielnicą Tokio, mam z tą dzielnicą związane najlepsze wspomnienia i tu czuję się najlepiej. Dziś byliśmy tam tylko przez chwilę, ale na pewno jeszcze tam wrócimy!
Fantastyczne koty! Ten czarno-rudy na drugim zdjęciu przypomina naszą Oliwkę 🙂
Z kotami była śmieszna sprawa, bo Robert chodził z głową w górę, bo szukał cykad na drzewach, ja patrzyłam pod nogi i najpierw zauważyłam tego czarnego. Odwróciłam się do męża i mówię: “zobacz, jaki kot” i widzę, że on stoi przodem do tych dwóch kociaków, tuż przy nich, ale fotografuje drzewo, a koty patrzą na niego z politowaniem!… *^v^*
Nakano Brodway jest dobre na zabicie czasu i ponasycanie się figurkami w innym miejscu niż Akiba 🙂 w okolicy jest jakaś 100jenówka i Donki. No i zawsze można sobie stamtąd poczłapać na Shinjuku :3
Ta dzielnica (Shinjuku) to już chyba po wsze czasy będzie pełna wspomnień naszych 🙂 bo była tą pierwszą ^v^
Poprzednim razem właśnie wybraliśmy pieszą wycieczkę do i z powrotem z Nakano, idzie się przez bardzo przyjemną okolicę.
Może to rzeczywiście kwestia pierwszeństwa, sentymenty pozostały! *^0^*
Jak to jest, że koty wszędzie są takie same? 🙂 Przecież ten czarny to z oblicza zupełnie podobny do Igiełki jest! To nieprzyzwoite. Za to Twój lakier bardzo jest przyzwoity i daje się dostrzec, tylko gdzie ta szminka? 🙂
Idea takich automatowych barów strasznie mi się podoba, u nas w tym względzie okropna bieda – albo fast foody, albo sieciówki. I niedobry Bio way przyprawiany wegetą czy czymś podobnym, z warzywami z mrożonki w środku lata. Zjedz zatem cos makaronowego na moją cześć 🙂
Ciekawe, czy kot polski i japoński mówi tą samą odmianą kociego?… *^0^*
Szminki zazwyczaj są rano, a potem je zjadam i poprawię, jak sobie przypomnę… ^^
Następny zjedzony makaronowy posiłek zadedykuję Tobie! Z tym jedzeniem tutaj, nawet takim najbardziej przemysłowym z konbini jest dziwna sprawa. Robert nie może wyjść z podziwu, że jada je codziennie i nie ma nawet śladu zgagi, a w Polsce zje KFC czy coś podobnego i zaraz cierpi….