Zrobiłam krótki poradnik dla tych, którzy chcieliby wyjechać na wakacje do Japonii (przede wszystkim do Tokio, bo tam spędziliśmy trzy tygodnie i Kioto) ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać, co załatwić i kiedy. Opieram się wyłącznie na własnych doświadczeniach, które są o tyle cenne, bo sprawdzone przeze mnie, więc wiem, co mówię. ~^^~
Zaznaczam, że NIE jest to uniwersalny poradnik, jak NAJTANIEJ spędzić wakacje w Japonii. Opisuję wyłącznie opcje przejazdu/noclegów/żywienia się/rozrywek które my wybieraliśmy w czasie miesięcznego pobytu w Tokio i Kioto. Można taniej, można dużo drożej, ale obydwie te opcje nas nie interesowały i wybraliśmy wersję wypośrodkowaną.
Po pierwsze, jaki wybrać termin?
Wybraliśmy maj, dlatego, że pogoda jest wtedy w Japonii najlepsza do zwiedzania – jest ciepło ale nie ma 30-sto stopniowych upałów (jak w wakacje), nie ma też dni bardzo zimnych (jak jeszcze w kwietniu), najniższa temperatura wahała się w okolicach 17 stopni, noce były równie ciepłe jak dni. Deszcze mogą się zdarzyć często i niespodziewanie, ale to jest w Japonii normą przez cały rok (natomiast czerwiec to pora deszczowa i wtedy leje prawie non-stop). Poza tym, sakury w Tokio już przekwitły, więc ilość turystów japońskich jest znikoma i nie ma ogromnych tłumów. Przyjechaliśmy 9 maja, czyli już po Złotym Tygodniu, okresie kilku świąt w Japonii, kiedy wszędzie są miliony ludzi przemieszczających się z miasta i do miasta.
Po drugie, bilety lotnicze.
Jeśli chcemy wyjechać w maju, to za biletami najlepiej zacząć się rozglądać już w styczniu, bo wtedy trafiają się bardzo dobre promocje cenowe. My kupiliśmy bilety na British Airways z przesiadką w Londynie (można też lecieć np.: KLM przez Kopenhagę), w cenie około 2,5 tys. złotych (dla jednej osoby w dwie strony). BA dawało dobrą ofertę również dlatego, że limit na bagaż wynosił 23 kilogramy (na osobę, w jednej dużej walizce) plus duży bagaż podręczny i torebka lub torba z laptopem. W drodze powrotnej mój bagaż podręczny ważył ponad 10 kilo a w torbie z laptopem upychałam różne rzeczy, które nie zmieściły mi się gdzie indziej, że prawie wyglądała jak kolejna walizka… Na szczęście nikt nie waży bagażu podręcznego, ma on tylko maksymalne dopuszczalne wymiary i musimy być zdolni do samodzielnego podniesienia go do górnego luku bagażowego w samolocie. BA dawało też opcję wykupienia na kilka dni przed powrotem dodatkowej walizki nadbagażu w niewysokiej cenie. Ale uwaga – to była oferta dość wyjątkowa, nigdy wcześniej się z taką nie spotkaliśmy choć mamy nadzieję, że przy następnym wyjeździe też nam się taka trafi. Dlatego warto dokładnie sprawdzić szczegóły na dany rejs danego przewoźnika. Zawsze trzeba liczyć się z tym, że za nadbagaż stwierdzony na lotnisku podczas odprawy płaci się słono. W wypadku naszego rejsu było to 40 funtów za każdy zaczęty kilogram!
Po trzecie, noclegi.
Pomijam kwestie drogich hoteli, bo nie takich będą szukać Czytelnicy tego poradnika. *^v^*
Pierwszą opcją, jaką my braliśmy pod uwagę był serwis Sakura House, który wynajmuje malutkie (i większe) mieszkania w różnych punktach Tokio. Na stronie wybieramy sobie miejsce, rezerwację online robi się na 30 dni (to znaczy możemy mieszkać tam krócej, ale płacimy i tak za 30 dni pobytu), po przyjeździe do Tokio idziemy do najbliższego biura Sakury i dostajemy klucze do naszego mieszkania. Plus jest taki, że mamy swoje “mieszkanie” – za około 4000 zł dostajemy na miesiąc 12 do 16 metrów kwadratowych, z miniaturową łazienką, mini-kuchenką z lodówką i mikrofalówką, oraz pokoik z łóżkiem, w którym już niewiele więcej się mieści. Sakura House wynajmuje też duże apartamenty i miejsca we wspólnych dormitoriach (osobne pokoje dla kobiet i mężczyzn), cenowo różne w zależności od standardu i położenia na mapie Tokio. Minusem usług serwisu Sakura House jest kompletnie bezsensowny system rezerwacji na ich stronie internetowej, bo jeśli chcę pokój na lipiec a zrobię rezerwację już w maju, to przez cały maj i czerwiec ta lokalizacja będzie wyłączona z użytku jako “zajęta” i nikt inny z niej nie skorzysta, mimo, że będzie stała pusta. Poza tym, darmową rezerwację można zrobić dopiero na dwa tygodnie przed przyjazdem, jeśli ktoś chce zrobić rezerwację pokoju w marcu na maj, to musi zapłacić od dnia zaklepania miejscówki, więc np.: za dwa miesiące plus za maj, mimo, że wcale przecież z niej nie korzysta. To jakiś absurd, ale tak niestety jest.
Inną opcją, którą wybraliśmy po odrzuceniu Sakury są hotele trzygwiazdkowe. Udało nam się trafić na ofertę Rose Garden Hotel na jednym z serwisów turystycznych, który oferował ceny niższe w stosunku do tych, jakie hotel podawał na swojej stronie. Bez promocji doba hotelowa dla dwóch osób w takim hotelu i w takiej lokalizacji to około 10000 jenów, czyli ~360PLN – sporo. Natomiast dzięki wspomnianej ofercie serwisu nasza cena wyniosła ~5500 jenów i mieliśmy nocleg w najlepszym punkcie miasta (na Shinjuku, 5 minut od stacji kolejki), z idealną obsługą – codziennie pokój był sprzątany, wymieniano pościel i ręczniki, uzupełniano hotelowe szczoteczki do zębów, szczotki do włosów i maszynki do golenia a w pokoju była prasowalnica do spodni i czajnik wraz z kubkami i zapasem zielonej herbaty. Hotel oferował również serwis przechowania bagażu (przydatne, jeśli na kilka dni jedziemy gdzieś poza Tokio i nie chcemy zabierać ze sobą wszystkich walizek) oraz wagę do zważenia walizek przed wylotem (to bardzo ważne, bo wiemy, czy mamy nadbagaż i czy musimy przepakować walizki lub wysłać część rzeczy pocztą, dowiedzenie się tego na lotnisku podczas odprawy to bolesne doświadczenie.
W Kioto spaliśmy w tradycyjnym ryokanie o średnim standardzie i kosztowało nas to 6000 jenów za noc (spędziliśmy tam 6 nocy).
Oczywiście można wybrać jeszcze tańsze noclegi w schroniskach młodzieżowych i dormitoriach, ale są to wspólne wieloosobowe sale, osobne dla kobiet i mężczyzn, z jedną łazienką na n~ osób, my nie braliśmy takiej opcji pod uwagę, więc nie orientuję się w kosztach.
Bardzo ważna jest lokalizacja naszego noclegu ze względu na poruszanie się po mieście, stąd:
Po czwarte – komunikacja miejska
Tokio jest ogromne i oplecione siecią kolejek i metra, ale najlepiej jest mieszkać w pobliżu centralnego koła linii JR Yamanote (zielony okrąg w środku mapy), bo wtedy szybko i tanio dostaniemy się do innych punktów miasta.
Linie kolejowe są połączone i bardzo dobrze skomunikowane z liniami metra, poniżej mapka sieci metra w Tokio:
Teraz wszyscy zazdrościmy Tokijczykom. *^v^*
W Tokio poza metrem (prywatnym i municypalnym) i koleją miejską (linie Japan Railway i prywatne współpracujące z JR East) są jeszcze autobusy (ciekawe, że nigdy nie skorzystaliśmy ze zwykłych tokijskich autobusów ^^) i kilka dodatkowych wynalazków (było o nich sporo na blogu przy okazji wycieczek) poza tymi kategoriami niemniej poruszając się po mieście wystarczy skupić się na rozpoznaniu metra i kolejek właśnie. Za każdy z wymienionych typów transportu w mieście można płacić prepaidowymi kartami różnych typów, jak na przykład Suica czy Pasmo. Skupimy się tutaj na tej najbardziej przez nas znanej bo osobiście używanej, czyli Suica. Ale po kolei: koszt przejazdu zależy od długości trasy, od tego czy przesiadamy się z kolejki na metro, z linii państwowych na prywatne, itp, nasz średni dzienny koszt poruszania się po mieście w obrębie kilku stacji to od 350 do 1000 jenów/osobę, a jeśli chcemy pojechać dalej do granic Tokio albo do innego miasta, wtedy koszty wzrastają. Zarówno JR East jak i metra mają mniej więcej ten sam system naliczania opłat: płacimy stawkę zależną od odległości pomiędzy bramką wejścia i wyjścia. Można zatem przed przekroczeniem bramki wejściowej na stację kupić w automacie bilet na spodziewaną odległość ale lepiej kupić kartę prepaid. My wybraliśmy Suicę. Suica to karta doładowywana gotówką w automatach (jest menu po angielsku), a przy każdym wejściu przez bramkę na stację kolejki lub metra widzimy na wyświetlaczu, ile nam jeszcze zostało pieniędzy na karcie. Przy wyjściu natomiast bramka pobierze z naszej karty opłatę i poinformuje nas o jej wysokości. Automaty do ładowania Suici są na stacjach przed bramkami i za bramkami (dzięki czemu można ją podładować jeśli bramka żąda więcej niż na karcie zostało), a czasami nawet na peronach. Suica jest honorowana nie tylko w metrze i kolejce, ale też w wielu kioskach i sklepach typu konbini. Do tego obcokrajowcy mogą skorzystać z dobrych ofert zniżkowych, na przykład zakup Suici po raz pierwszy wraz z biletem na Narita Express upoważnia do zniżki na ten pociąg, który wiezie nas z oddalonego o ponad godzinę drogi od Tokio lotniska międzynarodowego. Jest ważna przez 10 lat od dnia wydania, więc jej ważność nie skończy się podczas np.: miesięcznego pobytu i przyda nam się podczas kolejnych wizyt w Japonii.
Te opisane zalety zdecydowały, że nie kupiliśmy karty JR Pass – jest to równie wygodna karta z opłaconymi kosztami podróżowania po Japonii, ale na nieco innych zasadach. JR Pass kosztuje konkretną stawkę za dany okres ważności: tydzień, dwa tygodnie lub trzy tygodnie. Jest też bardzo opłacalna, jeśli ktoś zamierza bardzo dużo podróżować po samym Tokio (ale tylko pociągami i autobusami – metrem już nie) w te i z powrotem (my nie wracaliśmy do hotelu po kilka razy dziennie, tylko wychodziliśmy rano i wracaliśmy wieczorem, a w międzyczasie pokonywaliśmy duże trasy na piechotę) oraz dla osób, które chcą pojeździć Shinkansenami do innych miast (podróż najszybszym Shinkansenem do Kioto i z powrotem to koszt 1000 zł od osoby, biorąc pod uwagę, że koszt karty JR Pass na 21 dni to 57,700 jenów czyli około 2000 zł, to dwie takie podróże i już mamy całą resztę przejazdów za darmo).
Jeśli ktoś zamierza przebywać tylko w Tokio, to niech lepiej kupi Suicę i na bieżąco dorzuca na nią pieniądze na podróże. My na następną podróż chcemy wybrać pobyt w Tokio, ale także odwiedzenie Osaki i może wycieczkę na dalsze południe, w rejony bardziej plażowe, w tym wypadku JR Pass byłby dla nas opłacalny.
Wszystkie szczegóły dotyczące zakupu i użytkowania obydwu kart znajdziecie na stronach internetowych, linki podałam w pasku bocznym na blogu.
Po piąte, najważniejsze – za ile mogę spędzić wakacje w Tokio?
Gentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale pieniądze odgrywają tu bardzo ważną rolę, bo umożliwią nam te wspaniałe wakacje, więc o nich pomówimy. Ceny w Japonii są dla Polaka wysokie a turysta nie gotuje sobie w domu (szczególnie, jeśli mieszka w hotelu), tylko stołuje się na mieście, więc trzeba określić jakiś dzienny budżet.
Koszty poruszania się po mieście są już ujęte wyżej, o zakwaterowaniu też już było zatem pozostaje jedzenie. Można bardzo tanio, można bardzo drogo, nam udało się wypośrodkować. Śniadanie kupowaliśmy w konbini – onigiri, kanapki, słodka bułka, napoje, koszt od 600 do 1000 jenów dziennie/2 osoby. Obiad na ciepło, w barach automatowych: micha ryżu z mięskiem i zupą miso, micha makaronu w bulionie z dodatkami, pierożki gyoza, tempura na ryżu, itp, koszt 1000 do 1500 jenów/2 osoby. Kolacja na zimno z konbini lub na ciepło w barze, koszt podobny do obiadowego 1000 do 1500 jenów/2 osoby. Co daje nam w sumie 2600 do 4000 jenów dziennie dla dwóch osób (od 90 do 150 zł, zależy jak kto żarty ~^^~). Do tego dochodzi ok. 500 jenów dziennie na napoje z automatów (są w tej samej cenie albo minimalnie droższe niż w sklepach), jakieś lody czy inne przekąski na mieście (tutaj już różnie, bo ceny zależą od tego, czy jesteśmy na festynie w parku czy wchodzimy do kawiarni, ale koszt słodkich deserów, naleśników z nadzieniem itp, waha się od 500 jenów do ok. 1500 jenów).
I jeszcze jedna pozycja kosztowa – bilety do muzeów, akwariów, parków rozrywki, itp, itd. Tu ceny są różne, niektóre małe muzea (np.: Muzeum Pasożytów ^^) są bezpłatne, do innych wstęp kosztuje od 300 do 2000 jenów, a np.: całodniowa karta wstępu do Tokio Disneyland to 4200 jenów, tak więc od naszych upodobań zależy, na jakie atrakcje będziemy wydawać pieniądze.
Licząc całościowo, na miesięczny pobyt (na wszystkie wydatki – przelot, zakwaterowanie, przejazdy, tanie wyżywienie, rozrywki w ograniczonym zakresie, trochę tanich pamiątek) trzeba mieć około 20 000 zł na dwie osoby.
Po szóste, co ze sobą zabrać (ubraniowo)?
Odpowiedź może oczywista, ale jest kilka rzeczy, o których warto wspomnieć.
Po pierwsze, w Japonii są pralnie publiczne, w których za kilkaset jenów można wyprać i wysuszyć w suszarce ubrania, więc nie trzeba zabierać zbyt wielu ciuchów. Jeśli ktoś jedzie na tydzień lub dwa, to nie wydaje się to dużym problemem, ale jeśli jedziemy na miesiąc, to 30 bluzek, 30 par skarpet, itd może nam wypełnić walizkę do ostatniej wolnej przestrzeni i gdzie wtedy upakujemy pamiątki kupione w Japonii? ^^ (a limit na bagaż to 23 kilogramy na osobę, to wcale nie jest tak dużo jak się wydaje… ^^) W związku z tym proponuję zabrać tyle koszulek/majtek/skarpetek, żeby wystarczyło nam na tydzień, maksymalnie dwa, a po tym czasie po prostu pójdziemy sobie do pralni i znowu będziemy mieli w czym chodzić. Ale też warto od razu po przyjeździe popytać albo poGooglać za pralnią w okolicy.
Po drugie, tak dobierajmy ubrania, żeby pasowały do siebie w wielu możliwych kombinacjach, pstrokatą wzorzystą spódnicę w wielu odcieniach zieleni lepiej zostawić w domu, jeśli nosimy do niej tylko jedną konkretną bluzkę, bo wszystkie inne nie pasują. Mój mąż się śmieje, że to napisałam, ale takie oczywistości czasami dobrze jest gdzieś przeczytać, zanim człowiek nawkłada do walizek nie wiadomo czego… Piszę z własnego doświadczenia, sama zabrałam ze sobą trochę rzeczy, które nie ujrzały światła dziennego i wiem, że następnym razem rozsądniej zaplanuję spakowanie walizki.
Po trzecie, ja jestem zmarzluch i mówię z własnego doświadczenia – nie warto w maju do Japonii zabierać grubego swetra, który przeważnie jest ciężki i zajmuje sporo miejsca w walizce. Nie ma aż tak niskich temperatur, nawet w czasie deszczu, żeby była konieczność zakładania grubych swetrów. Lepiej wziąć dwa, trzy cienkie sweterki/bluzy, które można w razie zimna założyć “na cebulkę” i jakąś chustę do owinięcia szyi (często wieje). W ostateczności – jedziecie przecież do miasta, w którym są sklepy ze swetrami i w przypadku skrajnego zmarznięcia można kupić sobie jakiś na miejscu.
Po czwarte, w ogóle dobierajcie ubrania pod kątem wagi i objętości. Jedna para jeansów waży sporo, w jej miejsce można zabrać dwie pary cienkich spodni lnianych, będzie wygodniej i chłodniej, a przy okazji mamy większą różnorodność – pamiętajcie, że przez miesiąc będziecie się ubierać tylko w to, co zabierzecie ze sobą, to może się zacząć nudzić (oczywistość, którą uświadomiłam sobie już na miejscu). ~^^~
Po piąte, najważniejsze ubrania to: wygodne sprawdzone buty (owszem, wybieracie się na zwiedzanie miasta, a nie na górskie wycieczki (chociaż, kto wie? *^v^*), ale ja robiłam dziennie ponad 10 kilometrów po najróżniejszych miejskich nawierzchniach, w upale i w deszczu, i wiem, co to znaczy 10 kilometrów w złych butach…), cienka kurtka przeciwdeszczowa/przeciwwiatrowa (deszcz pada w Japonii często i znienacka, wiatr wieje mocno znad oceanu, warto taką kurtkę zwinąć w kłębek i zawsze mieć na dnie plecaka), czapka z daszkiem/kapelusz przeciwsłoneczny oraz cieniutka koszula z długim rękawem (słońce operuje mocno i ani się człowiek obejrzy, a już jest spieczony na raczka ^^).
Inne przydatne informacje:
– pieniądze w Japonii: karta czy gotówka? Skąd brać gotówkę?
Najlepiej gotówka. Można tu kartą płacić w wielu miejscach, ale nie np.: w barach z jedzeniem. Poza tym, nawet jeśli jakiś sklep przyjmuje karty, to niekoniecznie karty wydane poza Japonią. Gotówkę z naszych kart (wydanych w Polsce) można wyciągać z bankomatów Citibanku, JP Banku,
7i Banku (bankomaty w sieci 7i, ale one wypłacają tylko banknoty 10000JPY) lub na poczcie. Inne banki to loteria – na 10 wypróbowanych udało się wyciągnąć pieniądze tylko w jednym i więcej go nie znaleźliśmy *^v^*. Z tym, że poczty są czynne do 17:00 a bankomaty często też tak jak poczta, albo do 20:00, najlepiej zaraz po przyjeździe zorientować się w swojej okolicy, gdzie są najbliższe poczty i w jakich godzinach jest otwarty dostęp do bankomatów (osobne salki, nie ma bankomatów pocztowych “wystających” na ulicę).
Inne bankomaty (w sklepach konbini, innych banków) nie chciały nam dawać pieniędzy. ^=^
– wtyczki – w Japonii obowiązują inne gniazdka i wtyczki niż u nas, tak więc zaopatrzcie się w przejściówkę, która wygląda tak (i kosztuje około 6 zł):
Istnieją też wersje z uziemieniem, ale do kupienia tylko na Allegro i odradzam. Są dużo droższe niż te proste wtyczki, a nie widziałam w Japonii ani jednego gniazdka, do którego byłyby potrzebne, kilka prostych wtyczek wystarczy (laptop lub dwa, ładowarka do baterii, suszarka). Ale wtyczki to nie wszystko. Napięcie prądu w Tokio to 100V w 50Hz. A to oznacza, że zabierane urządzenia muszą obsługiwać taki standard. Większość zasilaczy do nowoczesnej elektroniki (ładowarki komórek, zasilacze laptopów etc.) nie ma z tym problemów co można potwierdzić na tabliczce znamionowej ale już suszarki, lokówki czy choćby ładowarki do akumulatorów i baterii na ogół obsługują tylko jeden standard obowiązujący w kraju zakupu. Można zainwestować w przetwornicę, ale małe, poręczne, lekkie i niedrogie zasilą urządzenia o mocy nie większej niż 100-150W, czyli suszarka i lokówka odpada… A te większe są bardzo ciężkie i drogie. No i ten “kij” ma oczywiście drugi koniec – cokolwiek kupimy tam i jest na prąd będzie miało to samo ograniczenie u nas w domu, więc trzeba dokładnie sprawdzać.
– czy muszę znać język japoński?
Nie musisz. To nie znaczy, że w Japonii bez problemu dogadasz się po angielsku, na to proszę się absolutnie nie nastawiać! Japończycy, szczególnie młodzi, są niesamowicie nieśmiali, i jeśli nawet znają angielski, to raczej zamilkną niż zdecydują się go użyć (oczywiście są wyjątki). Przygotujcie się też na to, że ich wymowa może być bardzo dziwna i nie od razu zorientujecie się, że ktoś mówi do Was po angielsku. *^v^*
Z drugiej strony, jeśli obcokrajowiec stoi na ulicy i studiuje mapę, to zawsze podejdzie do niego ktoś (przeważnie po 40-stce) i płynnym angielskim zapyta, czy potrzeba pomóc. Podchodzili do nas również starsi ludzie, żeby zamienić kilka słów i życzyć miłego pobytu, ale te dwie grupy wiekowe znają angielski z czasów wojny i powojennej obecności Amerykanów, natomiast młodzież uczy się w szkołach z książek, a system jest taki: wkuwanie gramatyki. Nikt ich nie uczy ani nie zachęca do konwersacji, co w połączeniu z wrodzoną nieśmiałością i modelem niewychylania się daje rezultat zasznurowanych ust na widok obcokrajowca.
Poruszanie się po Tokio komunikacją miejską jest bardzo łatwe, bo nazwy stacji są napisane również w romaji (czyli naszymi literkami), w pociągach są napisy i dodatkowo na głównych liniach ogłaszane są kolejne stacje po japońsku i po angielsku. Pod poniższym linkiem macie mapkę głównego kręgu linii Yamanote, wystarczy nacisnąć konkretną stację a usłyszycie zapowiedź puszczaną w pociągu dla danej stacji: Yamanote Sound Line Map. Jeśli chodzi o autobusy, to w nich również są wyświetlane nazwy przystanków, a jeśli to jakaś poboczna linia, to zawsze można zrobić tak: mówimy kierowcy, że chcemy jechać do przystanku X (wystarczy nazwa i język gestów ^^), a on na pewno o nas nie zapomni i na odpowiednim przystanku wywoła nas z końca autobusu i poczeka, aż wysiądziemy.
W ogóle Japończycy są niesamowicie pomocni, nawet, jeśli nie będzie między nami ani jednego wspólnego zrozumiałego słowa, to będą dużo mówić po japońsku, gestykulować, pokazywać kształty, w ostateczności wezmą nas za rękę i zaprowadzą do miejsca, gdzie chcemy się znaleźć albo do następnej osoby, która nam pomoże. Wiele razy zdarzyło mi się też, że zrozumiałam, co Japończyk chce mi powiedzieć z samego kontekstu sytuacji, a on rozumiał, co ja chciałam przekazać, język gestów jest jednak potęgą. ~^^~
Oczywiście bardzo przyda się, jeśli poznamy trochę języka japońskiego, żeby w razie co zrozumieć podstawowe zwroty albo zapytać o podstawowe sprawy (“Gdzie jest toaleta”… ^^). Dodatkowo chciałabym Was uczulić na jedną rzecz: kiedy ja uczyłam się japońskiego na kilka miesięcy przed wyjazdem, to z miejsca odrzuciłam uczenie się alfabetów, bo uznałam, że na pewno niczego nie będę pisać. Nie przewidziałam, że przyda mi się umiejętność czytania… Japończycy posługują się trzema sposobami zapisu: znaki kanji (których jest bardzo dużo i są skomplikowane) oraz hiragana i katakana – dwa alfabety po około 40 prostych znaków, które bardzo polecam do zapamiętania. Dlaczego? Wyobraźcie sobie sytuację w sklepie, kiedy stoicie przed półką z opakowaniami różnych produktów żywnościowych albo onigiri z nadzieniem. Jeśli znacie znaki kany, to możecie przeczytać, że to nadzienie えび マヨ oznacza: “ebi mayo“, a w słowniku sprawdzicie, że to krewetki w majonezie. Jeśli nie znacie alfabetu, to stoicie jak ten kołek i patrzycie jak sroka w gnat, zastanawiając się, jakie to tajemnicze nadzienie znajduje się w kolejnych onigirach… (jak my staliśmy przez pierwsze dni, potem wypróbowaliśmy większość z nich i już zapamiętaliśmy, co jest co ^^). Albo warto wiedzieć, czy się kupuje karton mleka czy jogurtu. ~^^~ Warto jest nauczyć się japońskiego zapisu cyfr, bo nie wszędzie ceny są napisane cyframi arabskimi. Tak więc, uczcie się na moich błędach i nauczcie się tych dwóch alfabetów.
– sklepy “wszystko po 100 jenów” “wszystko po 300 jenów” – postanowiłam dodać jeszcze jedną przydatną informację, która pomaga w spędzeniu wakacji w Japonii za nieduże pieniądze, mianowicie instytucja sklepów “wszystko po…” 100 jenów (105 z podatkiem) i 300 jenów (315 z podatkiem). U nas też są takie sklepy – “wszystko po 5 zł”, ale przeważnie są to małe bida-sklepiki, wciśnięte gdzieś w bazarkową budkę, z niewielkim asortymentem średniej jakości. W Japonii tego typu sklepy są często bardzo duże (sieć Daiso to kilkupiętrowe molochy), i zaopatrzone w dobrej jakości towar ze zróżnicowanego asortymentu. Kupimy w nich akcesoria kuchenne, łazienkowe, kosmetyki, bieliznę i skarpetki, artykuły papiernicze, bardzo dobre plastry na odciski (wiem, bo niejednokrotnie kupowałam *^v^*), i wiele wiele innych rzeczy, w tym jedzenie: duży wybór słodyczy, herbat, zupy instant, napoje, przyprawy, itp, itd. Często te same artykuły dostępne w sklepach z “normalnymi” cenami można znaleźć właśnie tutaj, po 100 jenów! ~^^~
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie mojego poradnika albo innych aspektów naszej wycieczki do Japonii, proszę pisać, postaram się udzielić wyczerpujących odpowiedzi, uzupełniając ten wpis.
Fantastyczny wpis!
Jestem Ci (Wam) za niego osobiście bardzo wdzięczny i nie omieszkam zapisać go na komputerze na wszelkos wypadkos 🙂
Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam!
Dziękujemy i pozdrawiamy! *^v^*
Poradnik bardzo fajny i ze znaczaca wiekszoscia sie zgadzam, aczkolwiek kwota 10 tys zl. wydaje mi sie odrobine przesadzona ;). Mnie miesieczna wycieczka wyniosla 8tys zl, czesto chodzilem do klubow, jadlem na miescie itd – nie mozna powiedziec zebym prowadzil bardzo oszczedny tryb zycia, aczkolwiek zywilem sie raczej w tych tanich knajpach ;). Z ta roznica ze ja spalem w bardzo tanim Hostelu o nazwie Yadoya. Miesiac pobytu przy tamtym kursie jena wyszedl mnie raptem 1300zl. Bylem z tego rozwiazania bardzo zadowolony. Po pierwsze dla tego, ze lokalizacja byla bardzo dobra, a po drugie dlatego, ze poznalem bardzo fajnych ludzi rezydujacych w hostelu. Takze jezeli ktos jest bardzo zdeterminowany zeby zobaczyc Tokio, mysle ze na dwa tygodnie mozna sie wybrac nawet za 6tys zl (2200 bilet + 800zl dwa tygodnie hostelu i 3000zl na wydanie przez dwa tygodnie) Na zwiedzenie Tokio wedlug mnie wystarczy tydzien. W Tokio nie ma zbyt wielu zabytkow (w sumie oprocz sensoji i meji jingu nic znaczacego nie przychodzi mi do glowy, jest jeszcze kamakura i ise ale to juz poza Tokio) dlatego zobaczenie najciekawszych miejsc, dzielnic itd mozna spokojnie w tydzien obleciec (aktywnie zwiedzajac). Oczywiscie jezeli ktos by chcial wyjechac poza Tokio wtedy taka kasa na pewno nie wystarczy, chociazby dlatego, ze transport jest bardzo drogi i w przeciwienstwie do Tokio np w rejonie Kansai jest cala masa ciekawych zabytkow (wejsciowki kosztuja) w miastach bardzo blisko usytulowanych – Kioto, Nara, Osaka, Asuka, Kobe, zamek Himeji itd. Wtedy potrzeba zdecydowanie wiecej czasu i pieniedzy. Reasumiujac, jezeli ktos bardzo chce zobaczyc Tokio, mysle, ze za 6000zl w dwa tygodnie jest to mozliwe, aczkowliek lepiej dozbierac troche kasy i wiecej zobaczyc ;). Nie mniej jednak poradnik uwazam za bardzo pomocny, po pobycie w Tokio mialem bardzo podobne spostrzezenia :).
Tomku, owszem, zawsze jest miejsce na cięcie kosztów a pobyt w danym kraju może trwać kilka dni albo kilka miesięcy. *^v^* Ja podałam koszty naszego pobytu w Japonii (nocleg w hotelu trzygwiazdkowym na Shinjuku tuż przy stacji oraz niewspomniane 6 nocy w ryokanie w Kioto, dodatkowe 1300 zł, więc same noclegi kosztowały nas 6000 zł). Dużo zależy też od kursu jena, dwa lata temu nasi przyjaciele będąc w Japonii przeliczali 100 jenów po ok. 2,2 zł, podczas naszego pobytu 100 jenów kosztowało 3,60 zł. A co do zwiedzania, dla mnie trzy tygodnie w Tokio to było stanowczo za mało (a akurat świątynie nie są głównym punktem moich zainteresowań) i na następny raz zostało bardzo dużo rzeczy do odwiedzenia. ~^^~
Jeszcze tylko chciałbym dodać, że jak tak czytam znowuż wszystkie wpisy to aż mnie rozsadza!
Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś wyjechać do Japonii i spełnić moje małe marzenie, którym jest odwiedzenie każdego ze stadionów piłkarskich w całej Japonii!
Jak też zobaczyć zawodników przynajmniej tych 56 najbardziej znanych drużyn z J1, J2 i JFL … 🙂
Trzymajcie za mnie kciuki!
Kciuki trzymamy! Za siebie też, bo już planujemy następną wyprawę do Japonii. *^v^* (przyznaję, że ja też czytam sobie te wpisy i przypominam dzień po dniu)
O stadionach piłkarskich nie wiem, ale widzieliśmy kilka stadionów baseballowych, to podobno obecnie japoński sport narodowy. ~^^~ (Chociaż w telewizji było sporo o japońskiej piłce nożnej.)
Ten wpis przeczytalem jako pierwszy, teraz sie przedzieram przez pozostale i widze, ze i tak wyszlo was to calkiem ok, jak na tydzien siedzenia w kioto i podroz shinkansenem, pobyt w ryuokanie i spanie w 3 gwiazdkowych hotelu. Mozna powiedziec, ze mieliscie wersje luksusowa ;). Ja do Kioto pojechalem nocnym busem za 5000 jenow w obie storny i bylem tam tylko dwa dni :). Co do zwiedzania, to poprsotu chyba tak to jest, ze kazdy ma swoja Japonie ;). Dla mnie ulice Ginzy czy Ikebukuro nie roznia sie zbyt wiele i zwiedzanie kolejnych sklepow nie stawnowilo dla mnie takiej atrakcji, natomiast zabytki w Kioto bardzo mi sie podobaly. Takze zalezy to od podejscia 🙂 Chetnie wiecej czasu poswiecilbym na Kioto a mniej na Tokio;). A o tej kasie napisalem tylko dlatego, ze wydaje mi sie, ze jest wielu zapalencow, czesto mlodych, ktorzy bardzo chcieli by zobaczyc Japonie i bariere stanowia pieniadze. Takze chcialem tylko zaznaczyc, ze pobyt w Japonii nie koniecznie musi kosztowac 10 tys, wiec nie ma co sie zniechecac ;). Ja kupowalem jena za okolo 3.10 i bylo to dwa lata temu, jen po 2.20 byl trzy lata temu o ile sie nie myle, zaluje, ze wtedy mnie nie bylo w japonii ;). Teraz bede jechal w sierpniu i kupuje po 3.40, strasznie podskoczyl po wydarzeniach z 11 marca :/
Dlatego właśnie zaznaczałam, że są inne opcje cenowe, których my nie braliśmy pod uwagę. Dla mnie najbardziej interesujące było miasto jako takie i głównie po to jechałam do Tokio – żeby doświadczyć ogromnego azjatyckiego miasta z różnymi jego aspektami (sklepy niekoniecznie, a na pewno nie w znaczeniu zakupów, raczej ulica tokijska jako całokształt). Poza tym w Tokio jest jeszcze mnóstwo innych miejsc wartych odwiedzenia całkiem współczesnych, w końcu nie samymi świątyniami człowiek żyje. *^v^*
Jasna sprawa, mnie poprostu ta ulica po pewnym czasie juz przestala az tak fascynowac bo sie do niej przyzywczailem ;). Ale tak jak mowilem, kazdy ma swoja Japonie i kazdy widzi i docenia w niej co innego ;). Przebrnalem przez wszystkie Twoje wpisy i musze powiedziec, ze czytalo sie to swietnie. Gratuluje bloga, naprawde bardzo udany ;). Aha no i zycze szybkiego powrotu do Japonii 🙂
P.S W Japonii nie ma zakazu picia alkoholu w miejscach publicznych, dlatego ludzie pili wino w parku ;).
dziękuję za poradnik, fundusze powolutku się zbierają. przy naszych pensjach myślę, że za 4 lata zawitamy w Japonii:]
Szoszonko, tak jak wspominałam (i Tomek napisał w swoim pierwszym komentarzu) – można taki wyjazd zorganizować taniej – można wybrać krótszy pobyt, nocować w hostelach, nie podróżować shinkansenami. Trzymam kciuki za Wasz wyjazd! *^v^*
Spoko temat, rzadko omawiany. Wielkie dzieki 🙂
Super poradnik. MOŻE KIEDYŚ mi się przyda… eeeh ;))
O rety, sporo tego 🙂
Poradnik jest super i zdecydowanie ułatwi przygotowanie do wyjazdu. Dzięki!
Proszę bardzo! Pamiętaj, że to tylko jeden ze sposobów na zorganizowanie wyjazdu. *^v^*
Poradnik bardzo fajny. Odnośnie noclegu zastanawie mnie sprawa czy można przez jakiś portal znaleźć pokoik do wynajęcia u jakiejś rodziny nawet na ściśle określonych warunkach godzinowo lazienkowych. A odnosnie wyżywienia niezmiernie ciekawi mnie fakt czy da sie u nich kupić jakąś w miarę dobrą i tanią suchą wędline wtedy można by było oszczędzic na jedzeniu(do torby powiedzmy 3 bułki z jakimś obkładem do tego jakiś owoc albo coś i jazda w plener)
Na pierwsze pytanie nie potrafię Ci odpowiedzieć, bo nie szukaliśmy w ogóle takiej opcji i nie spotkaliśmy się z tego typu portalem/agencją. Co do dostępności suchej wędliny – raczej nie ma, nie znają tego typu przetwarzania mięsa, w ogóle wędlina jest obca kuchni japońskiej, a jedyne, co widzieliśmy w sklepach to prasowana szynka pseudo-konserwowa. Jeśli chodzi o trzy bułki, to będą one w większości ze słodkim nadzieniem i lukrem/cukrem pudrem, bo takie pieczywo jest tu preferowane, *^v^*, a owoce są w Japonii tak drogie, że na wyprawę w plener zabrałabym raczej kilka onigiri z różnym nadzieniem, ciasteczka energetyczne Calorie Mate, ewentualnie gotowe sklepowe bento box, wszystko jest smaczne, sycące i bardzo tanie! ~^^~
Sycące i tanie czyli to co biedny student lubi najbardziej ^^. Wielkie dzięki za pomoc no i jak będe miał jakieś jeszcze pytania to wiem gdzie uderzyć.
Dziekuje, wszystko napewno mi sie przyda
jej!! dziękuję za faaaaantastyczny poradnik. My z mężem od dawna marzymy o wyjeździe do Japonii. W przyszłym roku mąż będzie obchodzić 40stkę i chcielibyśmy wtedy zrealizować nasze marzenie – myślę że z Waszym/Twoim poradnikiem będzie nam dużo łatwiej zabrać się do tego przedsięwzięcia 😉
dziękuję
dziękuję
dziękuję!!!!
Bardzo proszę, mam nadzieję, że moje rady się przydadzą. Pamiętajcie, że są też inne opcje przelotów/noclegów, tańsze od tego, co my wybraliśmy (właśnie teraz w styczniu rozważamy z mężem wyjazd za mniejsze fundusze, na krócej i z niższym standardem pobytu, tak nas tam ciągnie z powrotem! *^v^*).
Życzę Wam powodzenia!
Witam.
Z zainteresowaniem czytam relację z waszej wyprawy. Jest tego sporo i pewnie trochę mi zajmie.
Dotarłem tutaj szukając informacji na temat tego kraju, gdyż planuję tam wyjazd. Mam kilka pytań, ale będą one trochę nietypowe.
Wiem, że teraz ciężko sobie będzie przypomnieć, bo to sprawy, na które z pewnością nie zwracaliście uwagi, ale może coś w pamięci zaiskrzy.
Jestem osobą niewidomą i interesują mnie następujące kwestie: Zaobserwowana ilość osób niepełnosprawnych, są zauważalne na ulicach, czy nie. Ewentualne udogodnienia dla takich osób, szczególnie osoby niewidome, udźwiękowione przejścia dla pieszych, zróżnicowanie chodnika od ulicy, jeśli nie ma krawężnika, kostka na pasach, lub krawędziach peronowych metra i dworców, opisy brajlem czegoś tam gdziekolwiek, miejsca dla osób niepełnosprawnych w pojazdach komunikacji publicznej, i inne kwestie, które przyjdą do głowy, co ci się nasunie. Zdjęć nie mogę obejrzeć, przez co za pewne wiele tracę, dlatego trzeba się wybrać osobiście:)
—
Serdeczne pozdrowienia, relacja super…
Witam, w styczen/luty lece do Japonii – ticket in my pocket 😀 Czy hotel ‘Situated in the heart of San’Ya, Old Tokyo, with Asakusa, Ueno, Yanaka, Akihabara close by. With convenient access from Narita, Shinjuku, Ginza, Roppongi and Yokohama bedzie OK? I jeszcze ‘It takes 10 minutes from Minamisenju station (Tokyo Metro Hibiya Line, Tsukuba Express, and JR Joban Line) by foot.
Cena jest kapitalna 🙂 I jeszcze – wiem, ze tam jest zima, ale tez i ceny sporo nizsze no i nie ma tlumów 🙂 No i… chiński nowy rok! W 2013 to bedzie 10 luty a ja musze wracac 9… czy mozna liczyc na jakies imprezki noworoczne przed? Cos zobacze?? 5 lutego jest swieto wiosny – no to chociaz tyle. Pozdrawiam Halina
Nie znam tego miejsca, ale możesz o nim poczytać choćby tutaj: http://www.japantoday.com/category/travel/view/sanya-a-travel-guide-to-tokyo’s-coolest-ghetto *^v^* Zima w Tokio to może być 10 stopni powyżej zera, więc nie taka, jaką znamy, na zwiedzanie pogoda będzie w sam raz.
Co do imprez niestety nie pomogę, bo w tym okresie nie byłam w Japonii, googlaj albo szukaj w przewodnikach.
Ogólnie to mam pytanie, bo za jakieś 2 lata (na razie nie mogę, bo jestem nie pełnoletni) zamierzam polecieć na tydzień przynajmniej do Japonii i chciałbym wiedzieć czy lepiej na ten wyjazd wziąć kredyt czy z własnych oszczędności? Interesuje mnie to, bo wiem że przelot i pobyt jest kosztowny, a oszczędności może być zawsze mało. Druga sprawa to czy lepiej jest się trzymać dużych miast czy lepiej po mniejszych jeździć? I moje trzecie pytanie (będzie ono bardzo dziecinne) bo jestem wielkim fanem pokemonów, a wiem że w Tokio i w innych dużych miastach są sklepy oferujące artykuły z pokemonami, więc czy trudno się do nich dostać?
Na pierwsze pytanie nie potrafię Ci odpowiedzieć, bo równie dobrze mógłbyś mnie zapytać, czy kupić telewizor na kredyt czy za oszczędności – to zależy od Ciebie! *^v^* Jeśli masz pieniądze, to jedź za oszczędności. Jeśli nie masz, a pracujesz i będziesz miał z czego spłacać kredyt po powrocie – bierz kredyt.
Co do wyboru miejsca pobytu, to nie rozumiem pojęcia “czy lepiej”. To zależy od tego, co lubisz i co chcesz zobaczyć. Ja kocham nowoczesne miasta, więc trzymałam się Tokio. Jeśli ktoś lubi przyrodę, wędrówki po górach i lasach, itp, to będzie zwiedzał Japonię obszarów wiejskich. Na pewno ważna jest jedna rzecz – w dużych miastach częściej spotkasz się z anglojęzycznymi napisami w środkach komunikacji albo bankomatem, który wypłaci pieniądze z polskich kart, w małych miasteczkach i na wsi może być z tym różnie albo wręcz krucho.
Co to znaczy, czy trudno dostać się do sklepów oferujących pokemony? ^^ Wsiadasz w kolejkę, metro albo autobus… *^w^* Sklepów z artykułami związanymi z mangą i anime są miliony, głównie w dzielnicy Akihabara ale w innych też, na pewno znajdziesz je bez trudu w dużym wyborze.
Świetny poradnik. Zarchiwizowałam. Wybieramy się z mężem do Japonii (mam nadzieję;-) w przyszłym roku i zawarte we wpisie rady są na wagę złota.
Mam pytanie z kategorii “ceny” (sama proza, ale co robić:-). Czy porcelana (np. filiżanki do herbaty) jest w Japonii bardzo droga, czy można kupić coś przyzwoitego za przystępną dla nas cenę?
Dziękuję z góry za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam
Julio, zależy, co masz na myśli mówiąc “coś przyzwoitego”. *^v^* W Japonii, tak jak u nas, jest duży wybór porcelany różnego rodzaju i w najróżniejszych cenach. Są czarki do herbaty w sklepach za 100 jenów, są specjalistyczne sklepy z porcelaną za grube pieniądze, wszystko zależy od tego, co Ci się podoba i jakiego wzornictwa szukasz.
Bardzo fajny post. Wybieram się (przynajmniej planuję…) za kilka miesięcy to Japonii i czytam różnorodne relacje, mając nadzieję, że przydadzą się podczas mojego pobytu 🙂
Mam pytanie: czy lepiej zabrać z polski wymienione wcześniej jeny, czy jednak warto zabrać do Japonii “twardą walutę”, taka jak $ czy EUR i tam próbować wymienić? Gdzie jest korzystniejszy kurs?
Na pewno dobrze jest zabrać ze sobą trochę jenów na początek, żeby nie biegać po lotnisku w poszukiwaniu punktu wymiany walut, żeby mieć na kanapkę i coś do picia po wyjściu z samolotu, albo nawet mały obiad. My mieliśmy około 10 tysięcy jenów w gotówce (dla dwóch osób), co spokojnie starczyło nam na jedzenie nawet na dwa dni. I nie zabieraliśmy żadnej gotówki w walucie, tylko wyjmowaliśmy pieniądze z bankomatów – na poczcie albo należących do CitiBanku, nie ma sensu wozić ze sobą paczek dolarów. *^v^* Pozdrawiam!
Cześć, mam parę pytań gdyż planuję wyjazd do Japonii i Twoja wiedza mogła by mi pomóc. Odezwij się na mojego mail yoshiharu_kubo@tlen.pl
Z góry dziękuję za kontakt.
Michał
Marzę o wycieczce do Japonii, jednak boję się, że wycieczka na własną rękę to byłoby dla mnie za dużo. Rozwarzam wycieczkę z biurem podróży (chociaż to napewno nie to samo, co spokojne zwiedzanie, zachwycanie się we własnym tempie, a nastawiam się głównie na zwiedzanie i sporządzanie fotogaficznej dokumentacji) – koszty są bardzo wysokie, więc wyjazd napewno za kilka lat, ale napewno pojadę:) Świetny post-trochę zazdroszczę wrażeń;)
Super opis. Może kiedyś uda mi się wybrać do Japonii, o czym bardzo marzę ;), tylko cenowo mnie to przeraża, i tej całej metropoli :P, dla studenta jak ja narazie taki wyjazd jest nie możliwy ;P, ale kiedyś się wybiorę 🙂
Hejkaaa czy jest możliwość stworzenia NAJTAŃSZEJ opcji wylotu i pobytu w Japonii na 2 tygodnie ? : >
Nie mam pojęcia, bo nigdy nie szukałam najtańszej opcji i nigdy nie brałam pod uwagę pobytu krótszego niż miesiąc.
Zamierzacie tam wrócić ? Jeżeli tak to kiedy? No i od razu nasuwa się pytanie czy będziecie nadal zdawać relacje i dodawać zdjęcia.
Zamierzamy, ale nie potrafię powiedzieć kiedy. Wszystko zależy niestety od finansów, mamy nadzieję, że może uda się w przyszłym roku. Na pewno będę znowu o wyprawie pisać! *^v^*
Świetny blog 🙂
Jeszcze całego co prawda nie przejrzałam, ale póki co wszystko jest bardzo fajnie opisane i sfotografowane.
Ja się wybieram z siostrą, ale dopiero w przyszłym roku bo idę od wakacji na kurs japońskiego żeby móc co nieco “szlaczków” ogarnąć na miejscu 🙂
Dziękuję! *^v^*
Bardzo mądre posunięcie, znajomość języka na pewno uprzyjemni i ułatwi wakacje.
Za 4 dni lecę na dwa tygodnie do Tokio. Po pierwsze to było moim marzeniem po drugie obchodzić będę urodziny. 🙂
Mam znajoma w Tokio która już przygotowała mi zwiedzanie miasta. Jedynie co to muszę dostać się z NRT do Tokio station. Mam wykupiony JR pass ale tylko na tydzień. Jak dostać się i za ile z lotniska do miasta?
Nie chce od razu korzystać z pass-u.
Planujemy tydzień w Tokio i resztę na Hakone, kyoto i osake.
O ile wiem co chce zobaczyć w Tokio to nie mam żadnego pojęcia o osace i kyoto. Nie wiem gdzie się udać w jakim kierunku są złoty i srebrny pawilon. Itd.
Czy są jakieś jednodniowe wycieczki z Tokio warte polecenia?
Mam hotel w Nihombashi-Ningyocho kolo akihabary wykupiony na cały pobyt ale planuje nocowac rownież nic w kyoto i osace.
Kolejne pytanie. Mamy zamiar wziąć 140.000 jenów plus karty kredytowe. Sądzisz ze to wystarczy na wyżywienie, wejściówki i metro?
Leo, gratuluję! *^v^*
Z lotniska możesz się dostać autobusem albo pociągiem Narita Express, pociąg kosztuje o ile dobrze pamiętam około 4000 tys. jenów. Nie wiem, czy JR Pass obowiązuje na linie z lotniska do miasta, bo my go nie mieliśmy, natomiast raz wykupiony nie zużywa się w miarę korzystania, więc jeśli można na niego pojechać z lotniska to czemu nie?
Kyoto jest tak małe, że z planem miasta spokojnie znajdziesz wszystkie atrakcje.
Nie korzystaliśmy z gotowych wycieczek będąc w Tokio, codziennie sami wybieraliśmy atrakcje na następny dzień, możesz wszystko znaleźć tu na blogu i wybrać coś dla siebie.
Co do pieniędzy, to 140 tys jenów na dwa tygodnie to według naszych doświadczeń niewiele. My nie szastaliśmy pieniędzmi i pilnowaliśmy każdego wydatku z ołówkiem w ręku, a dziennie jedna osoba wydawała na jedzenie/bliskie przejazdy/tanie wejścia do muzeów/napoje z automatów ok. 3000 do 5000 jenów, nie wliczając w to żadnych zakupów/pamiątek/fanaberii/ciastek w kawiarni (sam ten koszt może iść w tysiące… szklanka piwa w pubie to 500 jenów, wejście do świątyń w Kioto, które chcesz odwiedzić to 500 i 1000 jenów, a Tokio Disneyland ponad 4000, itd.). Piszesz “mamy zamiar” więc zakładam, że jest to budżet na co najmniej dwie osoby, więc tym bardziej to mało. Oczywiście można jeść tylko onigiri z konbini i napawać się widokiem tylko tego, co zobaczymy chodząc po mieście i patrząc na wszystko z zewnątrz, wszystko zależy od naszego nastawienia i budżetu.
Teraz to się zmartwiłem. Pieniądze tylko na jedzenie metro i wejściówki. £1000 myślałem ze wystarczy na mnie i partnera.
Jaka kwota powinna mi wystarczyć? Mam jeszcze pare dni na zakup jenów.
Pamiątki kupię za credit card bo boyfriend chce nowa camere za 250.000 yen.
Ja planuje noże kuchenne, replike miecza i typowe pamiątki.
Wyjazd do Japonii to nie są tanie wakacje. Nie wiem, jaka kwota Tobie wystarczy, ale przeznaczyłeś 140 000 jenów na dwa tygodnie, co daje 10 000 na dzień na dwie osoby. Tyle z trudem wydawaliśmy my na dwie osoby – na jedzenie kupowane w konbini, napoje w automatach, przejazdy i np.: wejście do muzeum za 500 jenów. Nie chodziliśmy do restauracji czy kawiarni, ani wieczorami do klubów a zakupy robiliśmy w stujenowym sklepie (głównie akcesoria kuchenne do przygotowywania bentou).
Co do aparatu, to przed zakupem sprawdź ceny tego samego sprzętu u siebie na miejscu, bo kupowanie w Japonii wcale nie musi być okazyjne. Planowaliśmy kupić sobie aparat fotograficzny, ale po porównaniu cen zrezygnowaliśmy, bo we wszystkich sklepach była tylko jedna opcja z dwoma obiektywami za cenę niewiele niższą niż w Polsce (a przecież kupisz go bez gwarancji), i żadnej konkurencji cenowej między sklepami.
sympatyczny poradnik – tez lubimy z małzonka zwiedzac nowoczesne miasta – Dubaj, Kuala Lumpur, Singapur , HongKong i podobnie jak w Tokio tanio tam nie jest szczegolnie w Hong Kongu i Singapurze Jestem ciekawy jej spstrzezen bo za tydzień małzonka leci do Seulu i Tokio i napewno skorzysta z waszych porad Slawek722
Bardzo fajny poradnik :). Czy myślicie, że student łapiący się jedynie chwilowych prac byłby w stanie uzbierać na 2-3 tygodniowy pobyt w Japonii? Jest to moje marzenie ale niestety koszt mógłby stanowić dla mnie barierę nie do pokonania.
Takie pytania zawsze wprawiają mnie w zadziwienie, bo skąd ja mam to wiedzieć?… Nie mam bladego pojęcia, jakie są Twoje możliwości zarobkowe i ile jesteś w stanie zaoszczędzić. Przeczytałeś, ile my wydaliśmy na miesięczny pobyt, ale Twoje pomysły na to dokąd pojechać/gdzie mieszkać/jak spędzać czas mogą być zupełnie różne od naszych, więc kwota może się bardzo różnić. Życzę Ci powodzenia! *^v^*