Hanabi

Miałam odsypiać zgubione 7 godzin a tu proszę, godzina 5:10 oczy mi się otwierają… I to nawet bez pomocy zimnego nosa Ryszarda, który został przecież w Polsce! *^o^* Ale zupełnie nie żałowałam tego przebudzenia, bo oczom moim ukazał się taki widok:

020

Z okna naszego hotelu, czego oczywiście kompletnie nie było widać wieczorem, mamy widok na sylwetkę Tokyo Sky Tree, a o poranku otulił go pomarańczowy wschód słońca. Strasznie się spieszyłam, żeby zrobić zdjęcie, bo słońce wstawało błyskawicznie i robiło się coraz jaśniej!…

021

Pierwsze wrażenia po przyjeździe – jest jednocześnie tak samo i zupełnie inaczej niż poprzednim razem. Wtedy jechałam z czystą kartą uczuć i założeń, teraz już nie, teraz byłam nastawiona na różne doznania i trochę się bałam, czy dorosną do moich oczekiwań, cała ja!… ><  Wszystko nadal ma ten sam urok, ale może trochę brakuje świeżości, pierwszości wrażeń? W każdym razie widoki i smaki pozostały bez zmian bezgranicznie zachwycające, więc może nie powinnam nadinterpretować i przefilozofowywać moich odczuć?

Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy śniadaniem kupionym w konbini, zaczynamy loterię onigiri! *^0^* Tylko cienias brałby znane i bezpieczne tuna/majo, dziś porwaliśmy się na smaki intrygujące bo z powodu niezrozumiałego opisu nierozpoznawalne. Ja oczywiście jestem łosiem, bo rozerwałam swoje opakowanie przed zrobieniem zdjęcia (i w związku z tym zobowiązuję się do ponownego zakupienia tego rodzaju onigiri, rozpoznam, które to było, jak znowu zobaczę te znaki ^^), natomiast Robert wylosował smażonego kurczaka z majonezem. Do tego kurczak na patyku i kawa na zimno a dla mnie była moja ukochana herbata z mlekiem firmy Kirin i żelazne porcje na drogę – owocowe Calorie Mate (tylko ten smak lubię).

023

025

Cały dzisiejszy dzień spędziliśmy z naszymi przyjaciółmi, którzy od marca mieszkają i pracują w Tokio, i najpierw zabrali nas na Shibuyę do swojej ulubionej knajpki serwującej m.in. pierożki gyoza. *^v^*

029

Potem połaziliśmy po dzielnicy Shibuya tam i z powrotem, zaglądaliśmy do sklepów i gadaliśmy nadrabiając zaległości kilku miesięcy niewidzenia się. Od razu napiszę kilka słów o pogodzie – tak, jest 30 stopni i wilgotność sięgająca 80%, co powoduje, że człowiek jest prawie od razu po wyjściu z klimatyzowanego pomieszczenia mokry do majtek. Ale, co dziwne, da się do tego przyzwyczaić, już w połowie dnia przestało mi to przeszkadzać. Dzisiaj przez sporą część dnia niebo było zachmurzone albo kropił deszcz, słońce wyszło dopiero po południu.

028

026

Fragment wystawy sklepu z lalkami Blythe.

035

034

Trafiliśmy na ogródek piwny firmy Asahi, gdzie najpierw pokazano nam kilkuminutowy film o produkcji piwa (z angielskimi napisami), a potem mogliśmy kupić i zdegustować ichnie piwo ze specjalnie wymyśloną mrożoną pianą! Robert wybrał klasyczne jasne, ja z sokiem z czarnej porzeczki, Michał pomarańczowe a Marti – z cydrem cytrynowym. Posiedzieliśmy, podelektowaliśmy się smakiem i ruszyliśmy w dalszą drogę, ponieważ w Tokio zawsze za rogiem jest coś ciekawego.

033

032

030

031

Idąc spacerkiem w stronę parku Yoyogi weszliśmy w sam środek festiwalu tańca grup yosakoi (odsyłam do Wikipedii po więcej informacji) – Harajuku Omotesando Genki Matsuri Super Yosakoi. *^o^*~~~ To niesamowita zabawa zarówno dla tańczących (w każdym wieku!) jak i dla oglądających, bo stroje są barwne, układy taneczne fajnie ułożone a muzyka żwawa i niemalże zachęcająca do dołączenia się do pląsów! *^v^* (w wolnej chwili dołożę do tego wpisy filmy z tańcami)

024

Nie byłby to prawdziwy japoński festiwal, gdyby nie towarzyszyło mu milion stanowisk z najróżniejszym jedzeniem! *^o^* Po południu było już piękne słoneczko a grupy yosakoi tańczyły jednocześnie w parku Yoyogi i na scenie w dzielnicy Harajuku.

038

037

036

Na wieczór zaplanowaliśmy oglądanie fajerwerków w dzielnicy Futakotamagawa, gdzie mieszkają nasi znajomi. Najpierw pojechaliśmy obejrzeć ich mieszkanie i po drodze kupiliśmy piwo i przekąski, żeby się posilić przed wieczornymi atrakcjami.

039

040

Razem z nami na oglądanie fajerwerków – hanabi, jechało kilkuset Japończyków!… Na szczęście wszystko było idealnie zorganizowane a przemieszczające się duże grupy ludzi ogarniał sztab obsługujący imprezę i kierował najkrótszą drogą nad rzekę, gdzie o 19:00 rozpoczął się godzinny pokaz sztucznych ogni. I muszę przyznać, że było to zapierające dech w piersiach widowisko, zarówno to rozgrywające się na niebie jak i na ziemi, bo gdy na niebie wybuchały fajerwerki, na trawie wśród tłumów rozbłyskiwały miliony fleszy! *^o^*

042 041

Po fajerwerkach odczekaliśmy około godziny czasu siedząc z przyjaciółmi na ławce i gadając, żeby największe tłumy rozjechały się pociągami do domów, ale na taki sam pomysł wpadło razem z nami jeszcze wiele wiele osób… Na szczęście służby porządkowe porządkowały również przemieszczanie się ludzi z powrotem na stację i wszystko poszło szybko i sprawnie. W drodze powrotnej kupiliśmy sobie kolację w konbini 7 Eleven.

027

022

Z ciekawostek – aktualnie obowiązujące trendy w modzie: trampki/adidasy na koturnie i … dzianinowe czapki noszone na czubku głowy podczas 30-sto stopniowych upałów! *^w^*

6 thoughts on “Hanabi

  1. te dzianinowe czapki to nas już rok temu intrygowały, no ale to Tokio. raz okulary bez szkieł, raz czapki na czubku głowy ^v^ trzeba będzie zaobserwować co będzie następne XD

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *